Recenzja gry

 
 
 
Krew Zdrajcy- ravenone
(Noruj)

data wydania: kwiecień 2014
maker: XP
gatunek: RPG



DOWNLOAD

Gdy zapowiedź KZ pojawiła się na forach internetowych, reakcje i komentarze były różne, ale wśród użytkowników zdecydowanie przeważało zdziwienie. Niektórzy nie dowierzali, że to wciąż jest RPG MAKER, porównywali grę do takich produkcji jak Diablo i przewidywali przełom. Z czym więc mamy do czynienia? Krew Zdrajcy to gra wykorzystująca grafiki izometryczne, oparta na ABSie, czyli systemie walki w czasie teraźniejszym i w głównej mierze skoncentrowana na rozbudowie swojej postaci. Ravenone obiecywał wiele rzeczy: mnóstwo klas do wyboru, przeróżne systemy, drzewka umiejętności i inne. Byłem cholernie ciekawy jak KZ sprawdzi się w praktyce i już wiem. I wam powiem.

Fabuła gry opowiada o Jarunie, skazańcu z Sarenii, którego śmierć zostaje wykupiona przez Smoczy Korpus. W zamian za to, nasz bohater staje się najemnikiem na usługach tejże organizacji. W wielkim skrócie i bez spoilerów, tak właśnie można streścić to, na czym fabuła stoi. Midghard, czyli kraina, przez którą będziemy podróżować, ma oczywiście więcej detali i smaczków. O historii i konfliktach (także rasowych, jak na Ravenone’a przystało) dowiadujemy się od npców i z książek, które sporadycznie gdzieś znajdziemy, albo kupimy od handlarzy. RV zawsze był w tym dobry – w konstruowaniu sporych, pełnych życia i swoich problemów światów fantasy. Gorzej niestety z samym scenariuszem gry. Krew Zdrajcy ma niewiele więcej fabuły od typowego hack&slasha, a trochę mniej od zwyczajnego cRPG. Jest typowo, oklepanie i przewidywalnie. To jest kwestia, która w sporej mierze zależy od gustów, bo jednemu spodoba się uproszczona historia zostawiająca pole popisu walce, a inny będzie zawiedziony, zwłaszcza po poprzednich projektach autora (Trylogia Wrota Arkany), gdzie tej fabuły było znacznie więcej. Zabrakło tu równowagi, bo przy fajnym klepaniu masek potworów, można zachować fajną historię – a przynajmniej wiemy, że Ravenone’a na to stać. Z drugiej stron KZ miała pierwotne być zwyczajnym hack&slashem, więc fajnie, że chociaż trochę tej historii się pojawiło. Jednej rzecz jednak nie przebaczę! Ravenone zrobił krok w tył, jeśli chodzi o kreacje bohaterów.

Przedstawiam wam Jaruna, skazańca. Teraz jest najemnikiem, ale mimo swojej przeszłości jest dość miły (pewnie był niewinny, albo wsadzili go za oszustwa podatkowe). Już szczerze mówiąc, to Jarun jest zwyczajnie płaski jak dupa węża. Może nawet jest bardziej bezpłciowy od samego Elroara (Wrota Arkany), a to już wyczyn moi państwo. W jego postępowaniu nie ma żadnej motywacji, ani jakiegokolwiek cienia charakteru. Jedynie sporadycznie występujące humorystyczne kwestie dodają jakiegoś kolorytu do tej smętnej postaci. Podobnie było we Wrotach, ale te zaś nadrabiały bohaterami drugoplanowymi. Tutaj niestety nie ma żadnej, która w jakiś sposób mogłaby zapaść w pamięć. Krasnolud, jeden z trzech skazańców, którzy zostali ocaleni przed katem, miał zadatki na fajną postać, ale został całkowicie olany i wystąpił w grze zaledwie kilka razy. Kolejna gra autora, gdzie prezentuje nam fajną i komiczną postać krasnoluda. Przypadek? Nie sadzę. Ravenone – czekamy grę z krasnoludem w roli głównej. To będzie hit!

Poza głównym wątkiem, gra oferuje nam też szereg zadań pobocznych, które możemy wykonać na kilka sposobów. Fajne? Fajne. Jakby tylko mniej z nich polegało na bieganiu z paczkami po całej krainie, to byłby nawet wypas. Wybory zawsze dobrze działają i zmuszają gracza do refleksji (nadrabiamy za Jaruna) - czasem nawet nastąpi jakaś konsekwencja naszego wyboru!

Grafika wywołała najwięcej poruszenia na forach internetowych. Plansze wygląda bardzo ładnie i faktycznie całość jest niemałym ewenementem w skali polskiej, bo niewiele gier jestem w stanie sobie przypomnieć, które miałyby taką oprawę wizualną (i w tak długiej grze). Plansze w większości są bardzo ładne, zwłaszcza miasta, albo moje ulubione bagna. Są różnorodne, to przede wszystkim. Daje to niezły klimat, który KZ niewątpliwie ma. Gorzej niestety z animacją postaci – wygląda to trochę jakby ludzie nie mieli kolan, bo ich w ogóle nie używają. Na plus można za to wyróżnić różne animacje walki – potworów jest dużo, a każdy wygląda inaczej i w inny sposób atakuje. Wilki, Niedźwiedzie, Golemy, olbrzymie humanoidalne Myszy, Gnomy, Ogry i wiele innych. Nasza postać wyglądem różni się, gdy założymy jej np. miecz, albo topór, czy łuk. Nie ma niestety facesetów, ale da się to przeboleć.

Muzyka pochodzi z wielu komercyjnych produkcji i jest całkiem fajnie dobrana. Szkoda tylko, że kilka utworów było użytych w poprzednich produkcjach autora i można mieć małe deja vu, grając w KZ. Zwłaszcza, że powtarzają się też inne dźwięki, albo podobny styl graficzny menusów. Nie jest to jednak minus, Ravenone ma swój styl i to dobrze, że od razu bym go rozpoznał i skojarzył.

Czas na walkę – a walką KZ stoi. Gra oferuje nam ABS, czyli walkę w czasie teraźniejszym. Samo to robi wrażenie, bo możliwości prowadzenia potyczek jest mnóstwo i odbywają się szybko i dynamicznie. Wystarczy, że zaczniemy od tego, że mamy do dyspozycji 6 klas postaci. Każda ma inne predyspozycje, cechy, talenty czy drzewka umiejętności. Możemy być łowcą, szyć do wrogów z łuku, dodatkowo rozwinąć handel i kupować strzały taniej, albo kowalstwo – żeby w razie walki na krótki dystans mieć się czym obronić. Możemy też to wszystko chromolić i rozwijać alchemię i mieć zawsze mnóstwo eliksirów pod ręką. Zaraz, zaraz! Może lepiej nauczyć się otwierania zamków i kraść te miksturki innym? Można tak bez końca i to jest to, co sprawia, że KZ to naprawdę fajna gra. Walczenie sprawia mnóstwo frajdy, wrogów jest pełno – taktyka jak najbardziej wskazana. Odciągnąć wroga od grupy? Trzymać go na dystans? Zatruć? Atakować z całej siły? Zaczaić się na wilka, jak ten atakuje króliczka? Mój skrytobójca zwykle używał umiejętności pozwalającej na polepszenie uników. No i byłem jak ninja. Albo Songo. Przyczepiłbym się tylko do tego, że potwory wracają za każdym razem gdy wejdziemy na nową mapę. O wiele ciekawej byłoby, że wracają dopiero następnego dnia. Od czegoś ten system dnia i nocy mógłby być. Czasem gdy chcemy wrócić się gdzieś, trzeba przedrzeć się niebotyczną hordę potworów i najprawdopodobniej dostaniemy takie manto, że pięty nam wejdą w tyłek, a przecież dopiero zabiliśmy drugie tyle! Jakby zredukować potyczki o połowę, to gra by pewnie zmalała z 15 h grania do 5.

Co do konkretnej mechaniki – co poziom możemy rozwinąć 1 talent, 1 umiejętność w drzewku i rozdać 2 pkt atrybutów. Tak jak mówiłem wcześniej, możliwości masa. Czasem nawet w wojaczce pomoże nam inny bohater NPC. Sprawdza się to całkiem nieźle, ale na krótką metę. Ravenone mądrze ograniczył takie plansze do minimum, bo inteligencją nasza kompania nie grzeszy. Zacinają się na skałach, biegną w ścianę, bo za nią stoi wróg i tak sobie wgapiają się w bruk. Rzucają się na co popadnie, nawet jakby byli o cios przed śmiercią. Najśmieszniej jedna wokół nas krążą. To trzeba zobaczyć.

Sama walka w pojedynkę też nie przebiega bez błędów. Hotkeye, czyli klawisze na komputerze (1-9), które aktywują ciosy, czasem się zacinają. Strzały czasem zatrzymują się w dziwnych miejscach. Sporo osób także narzeka na lagi w grze, ale i z tym da się poradzić.
Jak widać KZ ma swoje plusy i minusy i tak naprawdę to od osobistych preferencji dotyczących gier, zależy czy ta produkcja nam się spodoba. Ja postarałem się oddać produkt w miarę obiektywnie. Niewątpliwie nie da się przejść obok tej gry obojętnie. Na scenie powstają 40 minutowe PRODUKCJE, rozbudowane jak budowa termosu, a coś dłuższego zdarza się od czasu do czasu, gdy Ravenone wypuści jakąś grę. Ja dobrze się bawiłem, mimo, że nie wszystko mi się podobało. Zgaduję, że ty również coś byś wyciągnął z KZ.


PLUSY:
- Dynamiczna i trochę uzależniająca walka
- Rozwijanie postacie
- Izometryczne grafiki, różnorodność

MINUSY:
- Jarun
- Bardzo prosta i przewidywalna fabuła
- Błędy w systemie walki

Oprawa audiowizualna - 4,5/6
Scenariusz - 3,5/6
Rozgrywka - 4,5/6
Klimat - 4/6


ŁĄCZNA OCENA: 4+