Recenzja gry

 
 
 
The Glow- Maestro
(Noruj)

data wydania: lipiec 2014
maker: VX Ace
gatunek: survival
język: angielski



DOWNLOAD

The Glow to gra mająca w sobie olbrzymi potencjał, świetny pomysł i gargantuiczną ilość błędów. Słowem wstępu.

Akcja toczy się w mieście. Wiemy o nim tylko kilka rzeczy: jest niebezpieczne, panuje w nim epidemia tajemniczej choroby, jednostki specjalne do zapewnienia ochrony strzelają do cywili, a kto nie weźmie pewnych czerwonych pigułek, może szybko oszaleć.

Zaczynamy grę jako jedna z postaci, którą wybieramy przed startem zabawy. Na początku mamy do dyspozycji tylko jednego śmiałka, a resztę odblokowujemy w miarę czynienia postępów. Mnie najwygodniej grało się tym podstawowym, który był najbardziej przeciętny ze wszystkich do wyboru (postacie mają różne cechy, np. jeden lepiej sprawdza się w walce, ale ma za to mniej życia). Następnym krokiem jest wybranie zadania, które będzie naszym celem w rozgrywce. Przeżyj dwa dni, znajdź coś tam, zabij kogoś tam. Dość standardowe i raczej mało ciekawe.

Właściwym sednem zabawy jest przemierzanie miasta, szukając przydatnym do przeżycia przedmiotów, konfrontując się z innymi mieszkańcami, czy potworami. Możemy zdobyć kompanów, którzy razem z nami będą buszować po tym nieprzyjaznym środowisku. Niewątpliwym plusem produkcji jest jej losowość, bowiem każde zagranie będzie unikalne. Mimo, że po pewnym czasie wciąż widzimy te same lokacje, to co rundę, będą one poustawiane w odmiennych miejscach. Będziemy mijać innych ludzi, zdobywać różne przedmioty i tak dalej. W połączeniu z brakiem zapisu stanu gry, robi się naprawdę ciekawie. Losowość wyraża się też w innych aspektach, np. reakcje mieszkańców mogą być skrajnie różne. Ktoś chce się do nas przyłączyć, zaatakować nas, wyrazić chęć handlu, obdarować prezentem, poprosić o pomoc. Z drugiej strony, bywa i tak, że przez to, nie mamy żadnych szans w starciu z grą. Początkowy ekwipunek, który znajdziemy w naszym domu okaże się do bani, a po wyjściu z domu, rzuci się na nas banda dresów. Bywało i tak, że ginąłem po 5 minutach, nie przeżywszy w świecie gry nawet 2 godzin.

Musimy dbać o nasze zdrowie. Między innymi będzie nam doskwierał głód, który zaspokajamy wcinając żarcie z puszek. Jedzenia jest najmniej ze wszystkich przedmiotów. Nie raz będziemy uzbrojeni po zęby, trzymając w jednej ręce karabin maszynowy, w drugiej siekierę, a na naszym torsie będzie widniała kamizelka kuloodporna. Tylko co z tego, skoro i tak umrzemy z głodu? Po wizycie w sklepie spożywczym, mogłem nakarmić moją 2-osobową drużynę na 1 dzień z kawałkiem. Jest trudno. Zwłaszcza jak dochodzi do tego obłęd, który pojawia się u naszych postaci co kilka godzin i który leczymy niebieskimi czerwonymi pigułkami. Ach! Jest jeszcze katar od chodzenia na deszczu, który notabene uparcie siąpi nawet kilka razy na dzień. W rezultacie nasza drużyna, co krok zażywa jakieś tabletki. Tutaj przyda się wizyta w szpitalu.

Podoba mi się w grze to, że zmusza do kombinowania i planowania. Zupełnie nieopłacalne jest tworzenie 3-osobowej ekipy. Dosłownie co kilka kroków ktoś jęczy, że jest chory, że znowu wpadł w obłęd, że jest zmęczony, że jest głodny. Pozbędziemy się zapasów w kilka godzin, a chodzi o to, żeby jak najwięcej oszczędzać. Trzeba wspomnieć też o systemie udźwigu, który kontroluje ile postać może nieść przedmiotów. Jest więc selekcja, czasem z czegoś rezygnujemy na rzecz czegoś innego. Szkoda tylko, że brak jakiegoś depozytu, w związku z tym nasze przedmioty przepadają na zawsze. Co więcej, gra zmusza do ciekawych reakcji u gracza. W pewnym momencie, gdy moja drużyna była zagłodzona na śmierć, zdecydowałem się napaść na niewinnego mieszkańca, w jego domu, aby go okraść. Okazało się, że miał trochę jedzenia i pigułek. Sądzę, że niestety części ludzi w prawdziwym życiu (gdyby taki scenariusz się ziścił) mogłaby postąpić podobnie.

Grafika jest całkiem w porządku, mapy wyglądają ok, chociaż mangowa stylistyka niekoniecznie pozytywnie działa na przygnębiający klimat. Muzyka jest całkiem zwyczajna, nie zostaje w głowie, ale spełnia rolę.

Gra ma też trochę wad, jak np. bardzo słabo zarysowaną fabułę – jedyne wzmianki o tym, co się dzieje, to krótkie wycinki z gazet, które znajdujemy w mieście. Niestety bardzo mało z tego wynika i prawie w ogóle nie ma nic wspólnego z nami, tu i teraz. Mieszkańcy też nie są gadatliwi, a szkoda. Klimatyczne dialogi potęgowałyby klimat, poczucie strachu i niebezpieczeństwa. Nasze zadania są też dość miałkie. Uważam, że lepiej by to wyglądało formie np. kampanii, gdzie każdą rozgrywamy innym mieszkańcem (żeby był zachowany wątek losowości) w innej części miasta, ale żeby się ze sobą zazębiały (etapy) i opowiadały jakąś historię.

Należy też wspomnieć o błędach, a tych jest tak wiele, że można by o nich napisać powieść fabularną, w 7 tomach. Po 1000 stron każdy, na dużym papierze, małą czcionką. Chcę, żebyście mnie dobrze zrozumieli, gra The Glow jest fajna – ale tych baboli nie można zignorować. Każda moja rundka ( a grałem z 15-20 razy) kończyła się jakimś błędem krytycznym, a w międzyczasie doświadczałem z 10 takich mniej poważnych. Zacznijmy od tego, że scenariusz czasem w ogóle się nie uruchamia, ino stoi w miejscu po wybraniu postaci. Bardzo lubi wywalać błędy podczas walki, a wtedy to już kaplica. Niektóre drogi w mieście nie prowadzą do dalszych części mapy, chociaż powinny. W pomieszczeniach często pada deszcz. Wywalanie przedmiotów z ekwipunku czasem skutkuje tym, że mamy np. -30 czerwonych tabletek. Bywa, że nie możemy przeszukać jakiejś skrytki, mimo, że jest oznaczona jako ta zawierająca przedmioty. Ludzie mogą nas nie zauważyć, nawet jak wbiegniemy między nich i zaczniemy ich „enterować”. W ten sposób wdarłem się do bazy wojskowej – w ostatniej lokacji gdzie schowany był ważny klucz, po prostu sobie spacerowałem i okradałem swoich przeciwników. Klucz zresztą prowadził do piwnicy, w której moja postać zrobiła się niewidzialna i musiałem zakończyć grę, bo nie widziałem gdzie mam iść. Niedziałające drzwi, zepsuci towarzysze, można tak długo. Szkoda.

The Glow to interesująca gra. Losowy element jest świetny, gra jest wyborna do krótkich partyjek np. 15-30 minut (dłużej raczej nie przeżyjemy, albo zagryzą nas psy, albo błędy). Ma to w sobie coś, co przyciąga, dla mnie to chyba element planowania i zaintrygowanie miastem (szkoda, że fabuła mało wyjaśnia). Tylko błędy zniechęcają. Zwłaszcza jak 5 raz powtarza się jakieś zadanie, a tu za każdym razem błąd krytyczny w zaawansowanej fazie zabawy. Trzeba to naprawić.


PLUSY:
- planowanie, gra zmusza do strategicznego myślenia
- losowość. Każda rozgrywka jest inna


MINUSY:
- właściwy brak fabuły
- mało wynika z gry, nie ma celu w tym co robimy
- BŁĘDY
- BŁĘDY!



Oprawa audiowizualna - 4/6
Scenariusz – 3/6
Rozgrywka – 3,5/6
Klimat – 4/6

ŁĄCZNA OCENA: 3+