Recenzja gry

 
 
 
Born Under the Rain - Housekeeping, LockeZ, Indra, Crazy_Leen
(Kryzz333)

data wydania: luty 2015
maker: VX Ace
gatunek: rpg
język: angielski

 

DOWNLOAD

Piramida:

„Born Under the Rain” to klasyczny jRPG z przeszukiwaniu podziemi wypełnionych potworami i zagadkami. Do ściągnięcia i zagrania przekonała mnie swoją oryginalną (przynajmniej w sferze RM) stylistyką - będącą mieszaniną motywów bliskowschodnich i staroegipskich. Tutaj leży pierwsza silna strona gry - klimat. Typowa oprawa z VX łączy się tutaj z wieloma oryginalnymi grafikami. Lokacji nie ma zbyt wiele w grze - wnętrze piramidy, pustynne miasteczko, jaskinie - ale pasują one stylem do atmosfery gry, której nadają ton postaci nawiązujące do starożytnego Egiptu. Trzy miejsca dość nieprzyjemnie odstają od tego założenia, ale na szczęście nie są zbyt ważne. Wspomnę jeszcze o muzyce, która jest warta wyróżnienia. Utwory słucha się przyjemnie i są w zgodzie z klimatem, nie będąc równocześnie krzykliwymi.

W poszukiwaniu deszczu:

Historia gry jest bardzo prosta - wojowniczka Rashida i jej wychowanka Masika poszukują w lokalnej piramidzie artefaktu - Łzy Anuket. Przedmiot ma sprowadzić wyczekiwany od czternastu lat deszcz na podupadającą przez suszę wioskę. Już na początku gry spotkają się z Odionem - płonącą, gadającą czaszką i z jego sługusem-mumią Masudem.
Bohaterowie są nakreśleni w dość solidny sposób - komicznie despotyczny Odion i opryskliwa, skłonna do alkoholu Rashida grają pierwsze skrzypce. Pojawi się również pewien krótki, ale istotny wątek poboczny między Masiką a Masudem. Gra nie szczyci się jednak złożonością historii. Wręcz przeciwnie - widać w niej luki, a co gorsza po pierwszych etapach ilość ekspozycji fabularnych ciągle spada. Opowieść ma kilka jaśniejszych momentów, ale nie chroni to przed wrażeniem, że gra jest niedokończona. Wątek Masiki należy jednak zaliczyć na plus. Dodatkowo, gra jest pełna humoru. Objawia się on nie tylko w zabawnym zachowaniu Odiona i paru postaci pobocznych, ale również w opisach przedmiotów.

Relikwie i bestie:

Mechanika Born Under the Rain zawiera wszystko to, czego moglibyśmy się spodziewać po jRPG - poziomy postaci, wrogów rozsianych po mapach i turowe walki ze współgrającymi umiejętnościami i miksturami. Gra jednak ma wiele własnych modyfikacji, które pasują do koncepcji i co najważniejsze - dobrze działają.
Prawie każda zdolność wymaga tutaj zużycia many, która odnawia się przez medytację (połączoną z komendą bronienia się) lub przez mikstury albo umiejętności. Każda z postaci ma zestaw czterech podstawowych i niezmiennych zdolności, które współgrają ze sobą. Jednak poza tym bohaterowie mogą zostać wyposażeni w znajdowane relikwie, które zapewniają wzrost statystyk i dodatkowe zdolności. Przebieg bitew dyktuje głównie nasze własne zastosowanie posiadanych zasobów - przeciwnicy niestety dość rzadko robią coś szczególnego, co wymusza zmianę taktyki. Mimo, że walka jest dobrze zrobiona, są z nią dodatkowe problemy. Przede wszystkim - przeciwnicy mają zdecydowanie zbyt duże paski życia, co jedynie nienaturalnie przedłuża czas potrzebny do przejścia gry. Dodatkowo, niektóre umiejętności są dość bezużyteczne - szczególnie wszystkie zdolności leczenia. Poza tym, choć większość zdolności jest ciekawych, brakuje naprawdę unikatowych, które zmieniałyby w zasadniczy sposób przebieg walk.
Oprócz bitew, gra zawiera zagadki logiczne, które, choć porządne, są rozsiane skąpo i nierównomiernie. Dodatkowo trochę szkoda, że nie ma ani jednej zagadki sfinksa - w aspekcie zagadek wątki egipskie zawodzą. Poza tym - labirynty w podziemiach są tylko irytujące.
Jest również eksploracja - nowe relikwie otwierają dodatkowe drogi, np. pojawia się zdolność niszczenia dziur w ścianach - ale szkoda, że wiąże się z tym tak wiele backtrackingu. Zdaję sobie sprawę, że trochę mnie ominęło, ale gra nie zachęca do powracania w każde miejsce (zresztą trudno spamiętać wszystkie zamknięte przejścia).
Aktywności w wiosce są wyjątkowo biedne - pokoje czarodziejów (?) oferują oglądanie kolekcji relikwii a także przyzywanie potworów do nabijania poziomów. Niestety, te miejsca raczej nie powinny mieć miejsca w grze. Oprócz tego można oddawać znalezione Jadeitowe Skarabeusze pewnej osobie, za które dostaje się nagrody po przekroczeniu pewnych progów.

Ulewa:

Born Under the Rain to przyjemna gra na kilka popołudni. Nie wszystko tu zagrało, ale mimo moich narzekań, gra broni się klimatem i całkiem dobrą mechaniką. Większość mojej krytyki odnosi się raczej do zmarnowanego potencjału. Mimo to, gra nie sięga żadnych szczytów, a końcówka przychodzi zbyt raptownie. Dlatego gra otrzymuje ocenę „4”.



PLUSY:
+ mechanika
+ humor
+ bliskowschodni klimat

MINUSY:
- walki są nienajlepiej zbalansowane
- historia mogłaby być bardziej dopracowana

Fabuła: 4/6
Klimat: 6/6
Grafika: 5/6
Muzyka: 5/6
Mechanika: 4/6

ŁĄCZNA OCENA: 4