Recenzja gry

 
 
 
Hunter Avendzer Dragon - kitabake
(Kryzz333)

data wydania: 2005, 3 kwietnia 2017
maker: 2k3
gatunek: rpg


 

DOWNLOAD

„Takich gier już dzisiaj się nie robi” - to zdanie jest znane graczom i w szczególności RM-owcom. Hunter Avendzer Dragon to gra niemal prehistoryczna, bo wydana już w roku 2005-tym, choć recenzowana wersja pochodzi z kwietnia 2017-stego roku. H:AD jest prostym jRPG z elementami komediowymi. Jak to się sprawdza?

Gra zaczyna się, gdy żądny przygód Emerald rusza z domu rodziców, aby zwiedzać świat rządzony przez smoki, dinozaury i inne kreatury. Obiera sobie za cel ubicie Bizoniucha, ale już po wyjściu z domu zaczepia ją tajemniczy Ruby, zlecając jej ubicie tytułowego Avendzer Dragona, smoka wiaru. Bohaterka dołącza do jeden z dwóch gildii (łowcy lub magowie) wykonując proste zadanie, a potem przyjdzie jej przeć przez świat w poszukiwaniu smoka. Grze brakuje konkretnej fabuły. Esencją rozgrywki jest przechodzenie lokacji i walka z potworami. Niestety do tego właśnie sprowadza się cała gra.

H:AD nie ukrywa, że nie jest zbyt poważna i chociaż czasami można uśmiechnąć się pod nosem, na dłuższą metę gra sobie nie radzi. Niektóre z nielicznych motywów potrafią być wprost żenujące czy irytujące. Prawie przestałem grać, gdy pojawił się motyw typu „księżniczka jest w następnym zamku”. Klimat też jest taki-sobie. Dość ciekawa jest koncepcja świata pełnego wielkich wrogich bestii, ale to nie daje zbyt dużo grze.

Do wyboru gracz ma na początku rozgrywki trzy poziomy trudności. Przy czym, jak autor przyznaje, różnią się jedynie poziomem grindu. Wybrałem najłatwiejszy i nawet tu nudziłem się pod koniec, szykując się do starcia z Avendzerem. Nie wyobrażam sobie jak może to wyglądać na najwyższym poziomie. Walki oprócz tego, że są dość liczne, niestety nie oferują zróżnicowania ani głębi. Z każdym typem przeciwnika walczy się tak samo. Gracz znajduje nowy ekwipunek i uczy się nowych umiejętności, ale nie przynosi to zróżnicowania - nowe umiejętności jedynie wypierają stare. Walki są praktycznie „na enter”. Nie pomaga rozgrywce fakt, że w grze nie ma wielu aktywności pobocznych poza walkami. Autor umieścił w grze dość ciekawą eksplorację opartą o chodzenie, latanie i pływanie dwoma rodzajami łodzi, ale poza szukaniem sekretnych bossów, i zbieraniu żab (rodzaj achievmentu) nie przynosi to nic nowego do gry.

Wykonanie samej gry jest dosyć porządne. Choć gra nie oferuje wielu informacji o celu, jej prostota i konstrukcja pozwalają grać „na czuja”. Niestety po otrzymaniu lotniczego transportu, powstaje problem z szukaniem odpowiednich lokacji dla gracza. Łatwo wejść do lokacji za trudnej dla gracza, ale czasem ciężko wyczuć czy idzie się w odpowiednie miejsca. Nie uświadczyłem również żadnych istotnych błędów. Z drugiej strony zdarzają się wpadki, a poza tym gra ma dużą ilość błędów ortograficznych.

Autor zamieścił sporo dodatkowej zawartości dla chętnych. Kilku sekretnych bossów i New Game+. Przejście gry bez zwiedzania większości dodatkowych lokacji zajmuje około dwie godziny.
I to by było na tyle. H:AD jest grą mocno przeciętną mimo poprawek. Szkoda, że autor nie skorzystał z możliwości i zamiast robić więcej tego samego nie dodał nowej ciekawej zawartości. Gra otrzymuje ocenę 3-, może osobom lubiącym grind ta produkcja lepiej podejdzie.

PLUSY:
- dość porządne wykonanie
- niektóre pomysły
- dodatkowa zawartość dla chętnych

MINUSY:
- okropnie nudna rozgrywka
- umowna fabuła
- niedoróbki


ŁĄCZNA OCENA: 3-