Recenzja gry

 
 
 
Last Fantasy - Sefiro
(Kryzz333)

data wydania: listopad 2014
maker: VX Ace
gatunek: rpg



DOWNLOAD

Sefiro zaprezentował nam znienacka swoją pierwszą produkcję - Last Fantasy - grę jRPG - według opisu wzorowaną na FF. Jaki okazał się ten jego debiut?

Fabuła i bolączki:

W omawianej grze mamy do czynienia z fabułą typową. Mamy wieczne, „których powodów już nikt nie pamięta”, wojny między mocarstwami Kislev i Rosaria. Do tego dochodzi para elitarnych wojowników z Kislev (główni bohaterowie - Storm i Victor), pewien kryształ, cierpienie postronnych cywili, złe moce, motyw zemsty, okrutne realia polityki, antagonistę i parę zwrotów akcji.
Brzmi jak materiał na świetną fabułę. Niestety ta w Last Fantasy jest szczątkowa. Główni bohaterowie (spece od brudnej roboty) zostają wysłani przez królewskiego kanclerza aby odbić kopalnię z rąk „terrorystów”. Tradycyjnie bohaterowie zostają wplątani w niezłą kabałę, z której muszą się wydostać.
Niestety, wydarzenia biegną zdecydowanie za szybko. Jest to główna wada fabuły gry. Cierpi przez to rozwój bohaterów i klimat. Nowe motywy są rzucane na gracza bez należytego rozwinięcia poprzednich, większość pozostaje rozmytych, niewyjaśnionych lub nawet nie tkniętych. Przez to ma się wrażenie „przebiegania” przez grę. Nie ma również w tej grze niemal niczego oprócz głównego, liniowego wątku.
Wątek fabularny nadrabia głównie paroma „momentami”, gdzie fabuła i klimat na chwilę pokazuje coś więcej.
Postaci mają pewien charakter, ale jest on bardzo prosty, a ich działania są słabo umotywowane. Jest także stosowane zbyt nowoczesne słownictwo, które po prostu nie wygląda najlepiej.
Pomimo prostej budowy fabuły, ta daje radę. Mimo moich narzekań, założenia są dobre, ogólny zarys też - tylko jest w tym wszystkim sporo niewykorzystanego potencjału.

Mechanika i zmęczenie:

Postaci którymi sterujemy standardowo zdobywają doświadczenie, poziomy (a wraz z nimi bonusy do statystyk i czasem nowe umiejętności).
Podczas walk (w rzucie bocznym) możemy atakować lub używać umiejętności lub magii. Oprócz Many do czarów są ładujące się podczas boju Punkty umiejętności. Jeśli zbierze się ich 99, można użyć ataku specjalnego. Do tego większość czarów można użyć w wersji grupowej, kosztem siły.
I to w zasadzie tyle. Zdobywamy ekwipunek (nie ma go zbyt dużo) i różne wspomagajki (dosyć zróżnicowane).
Na początku gry mamy mało czarów/zdolności, ale ich liczba szybko wzrasta, dając nam całkiem zróżnicowane i zbalansowane możliwości taktyczne.
Niestety, ten potencjał nie tyle został nie wykorzystany, co zaprzepaszczony. Walki w tej grze to koszmar. Po pierwsze - dlatego, że są one losowe i niesamowicie często napotykamy wrogów (nawet co kilka kratek). Co gorsza walka jest bezsensowna - wystarczy stoczyć kilka, aby mieć odpowiedni poziom, pieniędzy nigdy nie brakuje, tak samo eliksirów.
Jest to kolejna bolączka gry. Ilość skrzynek i „poukrywanych” w beczkach i regałach rzeczy przytłacza. Nawet nie eksplorując wszystkiego na 100%, nigdy nie zabraknie nam niczego.
Wracając do samej walki - prawie w ogóle nie sprawia ona frajdy, ani wyzwania. Pomimo, że rodzajów przeciwników jest multum (co jest akurat miłe) - to nie różnią się oni ze sobą prawie wcale. Jedyna istotna różnica to ich wrażliwości - większość otrzymuje większe obrażenia od konkretnego żywiołu. Ich niskie zróżnicowanie, mała trudność i brak cech specjalnych sprawiają, że z różnorodnych opcji taktycznych się nie korzysta bo jest to zbędne. Można nimi się pobawić, ale ostatecznie 95% walk polega na atakowaniu słabego punktu wroga i leczeniu swoich - do skutku.
Oprócz tego, mechanika gry nie zawiera nic. Kompletnie. Żadnych zagadek, wyborów, jakichś dodatkowych aktywności, czegokolwiek. Tylko tłuczenie mobów, przeszukiwanie lokacji i parcie naprzód przez przeciętną fabułę. Od czasu do czasu można tylko znaleźć jakiś smaczek w postaci zapisanej książki…
Chyba jedyne co ratuje mechanikę to brak błędów i możliwość relatywnie szybkiego przejścia przez te wszystkie walki. Starcia nie byłby też tak nudne, gdyby było ich mniej.

Oprawa i zadowolenie:

Oprawa audiowizualna gry stoi na wysokim poziomie. Mapy są schludne, dobrze skonstruowane i przede wszystkim różnorodne. Zanim dana lokacja nam się znudzi, dostaniemy się do kolejnej, zupełnie innej.
Ta różnorodność (także w wyglądzie potworów) jest naprawdę dobrym elementem tej gry. Grafika nie ma bubli, czasami wygląd map bywa dosyć ubogi, ale regularne zmiany środowisk dają dużą motywację do gry dalej. Bolą chyba tylko miniaturowe domki.
Podobnie jest z audio. Efekty dźwiękowe są dobre, muzyka jest bardzo dobra - zawsze pasuje do klimatu i jest obfita.
Jednak ani grafika, ani audio nie otrzymują najwyższych not - po prostu nie są doskonałe.

Jest jeszcze jedna sprawa - angielski interface. Autor pisał, że to celowe rozwiązanie, ale ja nie jestem w stanie tego zrozumieć.
Otóż - interface jest w większości po angielsku - razem z nazwami przedmiotów i zaklęć, ale dialogi, opisy przedmiotów i zaklęć, i pozostałe elementy są po polsku. Nie rozumiem. Po co to w ogóle zostało wprowadzone? Można to ignorować, ale po przejściu gry zostawia niesmak.

Podsumowanie:

Last Fantasy nie jest złą grą. Jest grą monotonną, ratowaną przez oprawę i częściowo przez fabułę. Walki w tej grze szybko stają się przykrą koniecznością.
Jest to gra którą spokojnie można przejść bez wielkiej irytacji, ale także bez wielkiego zachwytu. I niestety nie będzie to też długa przechadzka - bo zaledwie na 3 godziny (chociaż autor przewiduje grę na 6…). Szkoda, że nie został wykorzystany tkwiący w niej potencjał.

PLUSY:
+ Grafika
+ Audio
+ Brak większych bubli/bugów


MINUSY:
- Niska jakość walk i ich zbyt duża ilość
- Małe urozmaicenie w mechanice
- Interface i trochę niedoróbek



FABUŁA: 4/6
GRAFIKA: 5/6
KLIMAT: 3/6
MUZYKA: 5/6
MECHANIKA: 2/6

ŁĄCZNA OCENA: 3+