Recenzja gry

 
 
 
Rust and Blood - SnowOwl
(ravenone)

data wydania: 2013
maker: VX Ace
gatunek: horror
język: angielski



DOWNLOAD

To już druga produkcja twórcy mieniącym się nickiem SnowOwl, z którą miałem przyjemność. Skinwalker zachwycił mnie wykonaniem i klimatem. Dlatego też do Rust and Blood podchodziłem z dużymi nadziejami. 

Fabuła

Chory na raka mężczyzna nie może pogodzić się ze swoim losem. Zrobi wszystko, żeby uciec od śmierci. Gdy jego przyjaciel opowiada mu o Drzewie Życia ukrytym w ogrodzie samego Edenu, z początku bierze go za szaleńca. Później jednak razem poczynają przygotowania do mrocznych rytuałów, które pozwolą im odnaleźć drogę do tej krainy.
Okazuje się jednak, że nasz bohater trafia do Edenu, który wygląda zupełnie inaczej niż sobie wyobrażał. Zaczyna się wędrówka pełna strachu, desperackiego szukania pożywienia i wracania do bezpiecznego miejsca przed zmrokiem. Całość przeplatają ponure wspomnienia głównego bohatera.

Mechanika

Gra polega na eksploracji kolejnych pomieszczeń i długich korytarzy. Żeby nie było za łatwo jesteśmy ograniczeni stanem głodu oraz czasem. Jedzenie znajdujemy głównie w lodówkach (co w Edenie robią lodówki?). Możemy zjeść same grzyby czy surowe mięso, albo przygotować w naszej bazie pożywny posiłek. System craftingu jest fajnym dodatkiem i pozwala nam przetrwać oraz zaplanować dłuższy wypad poza bazę.
Ale nawet, gdy mamy plecak pełen pieczonych kurczaków i tak nie możemy czuć się pewnie. Bowiem, gdy zapada zmrok (21:00), nasza widoczność zostaje ograniczona i w sporej części przypadków kończy się to rychłą śmiercią. Swoją drogą, obok lodówek, zmrok to tutaj drugi absurd. Bo jakoś żadnego słońca nie widać i ma się wrażenie, że chodzi się po pomieszczeniach zamkniętych, więc co za różnica jaka jest pora dnia?
Ogólnie umieranie z głodu czy też w ciemnościach to główne zagrożenie tej gry, więc wcześniejsze planowanie wypadu z bazy może okazać się bezcenne. Gameplay to jakieś 40 minut grania, ale niezliczona ilość Game Overów sprawi, że możecie pograć i dwa razy dłużej.

Oprawa audiowizualna

Najbardziej odpowiednie słowo do opisania grafik użytych w grze to... dziwne. Poszczególne korytarze i pomieszczenia były mało czytelne, czasem nie można było domyśleć się co przedstawiały. Tu jakieś wiatraki, tu lodówka, tu kraty... Rdzawe i brudne otoczenie sprawiało wrażenia bardzo ponurego świata. Oprawa audio to kilka dobrze zgranych ze sobą utworów, tudzież dźwięków. Ale i w tym aspekcie również nie ma rewelacji.

Podsumowanie

Rust and Blood wciągnął mnie intrygującym początkiem, a obawa przed zmrokiem czy brakiem jedzenia dawała nieco adrenaliny. Ale ciekawie zapowiadająca się gra z każdą następną chwilą traciła swój urok, a napięcie zamiast wzrastać - malało.


PLUSY:
- konieczność planowania wypadów
- przygotowywanie jedzenia

MINUSY:
- monotonia
- nie straszy
- zakończenie bez fajerwerków


FABUŁA: 3/6
GRAFIKA: 4/6
KLIMAT: 4/6
MUZYKA: 3/6
MECHANIKA: 4/6

ŁĄCZNA OCENA: 3+