Recenzja gry

 
 
 
Sweet Lily Dreams - RosePortal Games
(Noruj)

data wydania: maj 2014
maker: XP
gatunek: RPG
język: angielski



W Gońcu ostatnio debiuty, a w tym i mój. Serio – męczę was od pierwszego numeru (kiedy jeszcze takowe były), ale dzisiaj zadebiutuję, pisząc recenzję angielskojęzycznej gry. Całkiem niezłej zresztą. Mowa o Sweet Lily Dreams (RPG MAKER XP) autorstwa RosePortal Games.
Sweet Lily Dreams opowiada o dziewczynce Lily, która dostaje się do świata snów i z pomocą wyśnionych przyjaciół musi uratować cały senny świat. W tej grze, sen jest czymś w rodzaju równoległego wymiaru. To znaczy, że każdy człowiek kiedy drzemie, trafia do tego samego miejsca, a postacie z naszych snów mogą podróżować i spotykać się z innymi. Okazuje się, że pewien człowiek zaczyna bawić się wyśnionymi krainami innych ludzi i zamienia je w horror. Dosłownie. Zapewne domyślacie się, jaki jest nasze zadanie w całym tym układzie.

Produkcja cechuje się bardzo słodkawą oprawą, zarówno w grafice czy w muzyce. Może męczyć, ale jest to dość fajnie stonowane przez właściwe etapy rozgrywki. Całość jest podzielona na oddzielne senne krainy, które zostały zaatakowanego i zmienione przez głównego antagonistę. Każda z historii (etapów) ma elementy popularnych historii znanych ze strasznych opowieści. Spotykamy się więc z Draculą czy Babą Jagą. Fabuła dość wciąga, mimo, że jest jej zasadniczo mało. Za to kiedy już trafiamy na fabularną scenkę, zaaranżowana jest ona w bardzo filmowy sposób. Poza główną bohaterką, dostajemy pod kontrolę senne stworki. Nasza drużyna jest iście słodka i kuriozalna jednocześnie. Podróżujemy z optymistyczną, gadającą suczką, zrzędliwym kotem i drzewo podobną przytulanką. Zawsze to jakaś odmiana od drużyny pierścienia.

W większości z etapów naszym celem jest dotarcie do bossa. Przeszkadzać nam będą straszne potworaki, które zwalczamy w turowym systemie walki, a ten został wykonany bardzo porządnie. Zdecydowanie stanowi wyzwanie i zmusza do strategicznego dobierania umiejętności. Odstrasza nieco ilość potyczek, zwłaszcza jeśli weźmie się pod uwagę ich długość. Potwory mają sporo HP. W grze uświadczymy też dużo łamigłówek, labiryntów (zdarzało się, że robiłem mapy. Naprawdę się przydają) czy puzzli.
Między etapami jest czas na odpoczynek, uzupełnienie zapasów, craftowanie mikstur czy innych przedmiotów takich jak czary, czy elementy wyposażenia. Możemy też robić meble! W głównym mieście, nasza bohaterka otrzymuje swój własny dom, który możemy według życzenia umeblować. Daje to nam różne bonusy do statystyk. Są też questy poboczne, ale w dużej mierze to tylko zapychacze, bo wykonują się obrzydliwie po drodze.
Gra zdecydowanie stara się odbiegać od standardów w kwestii mechaniki. Możemy ustawić własną konfigurację dla wszystkich klawiszy, wybrać poziom trudności, edytować głośność muzyki, gra wspiera myszkę itd.

SLD to opasła gra RPG, której przejście może trwać nawet do 35 godzin, jeśli zależy nam na osiągnięciu wszystkich odznaczeń. To ważne, bo nie wszyscy znajdą w sobie tyle samozaparcia, żeby zmierzyć się z takim gigantem. Może świadczyć o tym fakt, że na platformie Steam tylko 1% wszystkich grających dostało odznaczenie za ukończenie gry. Wrota Arkany są długie? Dwie części to tutaj jedna gra! Wizualnie to świetna robota. Gra działa w wyższej rozdzielczości, mapping jest wyborny, zobaczymy mnóstwo autorskich grafik i animacji. Podobnie jest z muzyką.

Gra jest do kupienia na Steamie za 15 EU i moim zdaniem to nieco wygórowana cena. Gra jest świetna, to fakt. Fabuła wciąga, oprawa audiowizualna rządzi, rozgrywka atakuje różnorodnością, ale to chyba trochę za dużo jak na taką produkcję. Takie To The Moon jest prawie o połowę tańsze. Jeśli jednak pojawi się w jakiejś paczce, bierzcie w ciemno.


PLUSY:
- Śliczna oprawa
- Różnorodny gameplay (walka, eksploracja, łamigłówki, minigry, craftowanie)
- System walki wykonany bardzo dobrze


MINUSY:
- Ilość potyczek przyprawia o ból głowy
- za droga



Oprawa audiowizualna - 5/6
Scenariusz – 4,5/6
Rozgrywka - 5/6
Klimat – 4,5/6

ŁĄCZNA OCENA: 5-