Recenzja gry

 
 
 
Townlore - GreyInvidia
(Karol "Plminerkarol" Kołodziejczyk)

data wydania: marzec 2014
maker: VX Ace
gatunek: horror


 

DOWNLOAD

Zimne, ciemne noce. Deszcz, który uderza o szyby, a w oddali na horyzoncie widać błyskawice. W takich chwilach zawsze czegoś jednak brakuje, po setkach opowiadań, "horrorów", które tylko potrafią wystraszyć za pomocą potwornych oblicz komputerowo wygenerowanych straszydeł, tysiącu filmach, czasem człowieka bardziej straszy coś niepokojącego. Tym niepokojącym jest właśnie Townlore.

„Nie wchodź do lasu”:

Wyobraźmy sobie taką sytuację: jest noc, w poszukiwaniu czegoś, co umili ci czas, trafiasz na ciekawy tytuł, pobierasz go... jednym z pierwszych plików, na które natrafiasz jest Warning.txt- zapowiada się interesująco. Przechodzisz dalej, widzisz plik wykonywalny gry i wchodzisz... ekran gaśnie, pojawia się czarno białe menu, bez dźwięku, bez animacji. Możesz rozpocząć grę lub wznowić grę poprzedniego „gracza”.
Powyżej przedstawiłem moją przygodę z tym dziwacznym, niepokojącym, ale intrygującym doświadczeniem. W dzieło autorstwa GreyInvidia gra się jak w typowego side-scrollera, poruszamy się w lewo i prawo, wciskając strzałkę w dół, wychodzimy z domów, a strzałką do góry wchodzimy. To, co nie jest typowe, to zegar na dole ekranu, który ukazuje rzeczywistą godzinę.

W głąb króliczej nory:

W grze wcielamy się w młodą dziewczynę. Po krótkiej chwili dowiadujemy się, że nasze imię to Pandora i tyle właściwie dowiadujemy się o bohaterce. Gra wrzuca nas do miasta pełnego (lub nie- to zależy, o której godzinie chcemy wybrać się na spacer) dziwnych antropomorficznych zwierząt. Osobiście uciąłem niezwykle długą pogawędkę z sąsiadką kocicą, która opowiedziała mi, jak ktoś został wyrzucony do lasu.
Po paru chwilach spaceru dostałem olśnienia - zegar wskazuje rzeczywistą godzinę- co oznaczało jedno, żeby przejść tę grę trzeba było poczekać (lub zmienić czas w systemie). Tym dłużej rozmawiałem w mieście z ludźmi, tym bardziej ciekawił mnie pobliski las, problemem był tylko „strażnik lasu”, który pilnował miejsca 24 godziny na dobę- co jednak okazało się nieprawdą, staruszek bowiem zasypia około godziny 2 nad ranem.
W tym momencie jestem zmuszony przestać opisywać fabułę i poprosić, żebyście sami odkryli, co stało się dalej, zapewniam, że poczujecie się co najmniej dziwnie. Gra nie jest jakoś specjalnie długa, dlatego nawet jak teraz po nią sięgniecie to zajmie wam maksymalnie 10 minut (jeśli jesteście tak ciekawskimi jak autor tej recenzji).
.

Podsumowanie:

Gra posiada tajemniczą atmosferę, ciekawą stylizowaną oprawę, niekującą w uszy muzykę, ale nawet to nie uratuje ją przed jej największą wadą- mianowicie długością, gra jest strasznie krótka, od razu wrzuca nas do akcji, a dziwactwa szybko narastają. To doświadczenie powoduje niedosyt, jestem niezmiernie ciekaw, jakby wyglądała dłuższa wersja tej gry, z mniej lakoniczną fabułą i dziwactwami wprowadzanymi bardzo powoli, wręcz niezauważalnie.
Jeśli szukasz rozbudowanej fabuły, złożonych mechanik w grze to możesz sobie darować grać w Townlore, chociaż tracisz 3 minuty poważnego zaniepokojenia.



PLUSY:
+Klimat i atmosfera „found game”
+Niekonwencjonalność
+Oprawa
+Mechanika z zegarem


MINUSY:
-Szybkie Tempo
-Krótka

-/+ Bardziej doświadczenie niżeli gra

Fabuła: 2/6
Klimat: 6/6
Grafika: 4/6
Muzyka: 4/6
Mechanika: 4/6

ŁĄCZNA OCENA: 4