Recenzja gry

 
 
 
The Witcher 2012 - Lestero
(ravenone)

data wydania: styczeń 2013
maker: XP
gatunek: cRPG



Jako fan książek Sapkowskiego i namiętny gracz Wiedźmina spod szyldu CD Projektu grę Lestero potraktowałem jako obowiązkową pozycję do sprawdzenia. Kiedyś sam miałem zamiar przenieść Sagę o Geralcie na świat RM, ale poległem zanim zacząłem. Ogrom świata i akcji był dla mnie nie do przeskoczenia. Lestero natomiast chętnie podjął się wyzwania. Sprawdźmy jak mu wyszło.

Fabuła:

Jak to w świecie wiedźmińskim bywa - na plan pierwszy wysuwają się konflikty rasowe. Po pogromie nieludzi w rewanżu zostaje zamordowany Bussy, dziedzic tronu Bussy'ego. Jednym z głównych podejrzanych jest trubadur Jaskier. Zostaje on przewieziony do Hagge, gdzie stacjonuje generał Temerskiej Armii.
Autor mocno się postarał, żeby świat gry przypominał ten znany nam z sagi czy z gry CD Projektu. Ostry humor, sporo przekleństw, ludzie wynajmujący wiedźmina do zabijania potworów itp. To zdecydowanie działa na plus projektu, bo da się wyczuć charakterystyczny "wiedźmiński" klimat. No i nawet Sukkuba da się bzyknąć;).
Największym atutem gry jest wielowątkowość. Główny wątek w połowie rozgrywki rozgałęzia się nam na dwie, całkiem odrębne ścieżki. Zadania poboczne również możemy wykonywać na różne sposoby. Dzięki temu mamy wrażenie, że wywieramy spory wpływ na otoczenie i dalsze losy bohaterów gry. Tylko dziennik zadań by się przydał, bo nie wszystkie poboczne zadania da się spamiętać.
Żeby nie było za słodko przejdę do minusów - podjęcie się pracy nad światem wiedźmina wiąże się z dużym ryzykiem. Lestero pokazał tylko maleńki procent tego, co tak naprawdę całe uniwersum zawiera. A historia została streszczona w dwie godziny gry. Przez to mamy wrażenie, że jest tego za mało i za szybko się kończy.
Błąd merytoryczny - tekst o tym, że pyskująca zerikanka dostała by w pysk od męża. Hm... czyż zerikanki nie są bezwzględnymi wojowniczkami, które jednym cięciem miecza odcinają głowy? Takie lać się raczej nie dadzą:).

Mechanika:

W grze użyto Real Time active battle. Nazwa nieco mylna, bo system walki jest turowy. Głównym jego mankamentem jest to, że punkty życia i many maleją, a paski zużycia niekoniecznie, lub na odwrót. Mam 5pkt. many, a pasek zapełniony w całości. Błąd oskryptowania, który psuje rozgrywkę i sprawia, że musimy wnikliwieć śledzić, ile punktów z danego parametru nam zostało. A tak poza tym to mamy tradycyjnie uderzenia fizyczne oraz skille (znaki, piruety i takie tam wiedźmińskie sztuczki). Całość sprawdza się w miarę dobrze. Słabych wrogów lejemy samym enterem, na mocnych użyjemy kilku skilli. Zaciąłem się natomiast przy 10-boju. Tu autor nieco przegiął, bo mamy stoczyć 10 walk z rzędu, a przygotować się do nich nie ma za bardzo jak, bo siedzimy w zamkniętej lokacji - wiosce elfów. Żeby się chociaż dało poekspić w terenie, ale nic z tych rzeczy...
Czasami zdarzało mi się wejść tam, gdzie wejść nie powinienem. Złe blokowanie tilesetów skutkowało chodzeniem po ścianach, po czarnych polach w górach itp. Czy wersja w drugą stronę - pomiędzy niektórymi obiektami powinniśmy móc przechodzić (gałęzie drzew, na których są elfickie domy).
Jednym z małych dodatków do gry jest gra w kości. Obstawiamy daną sumkę i staramy się wyrzucić więcej niż nasz przeciwnik. W razie porażki zawsze możemy wczytać, bo to raptem parę sekund akcji. Szkoda, że po wygranej walce NPC mądrzeją i nie chcą już z nami grać, bo można by się nieco wzbogacić. Przy miejscach mocy możemy zregenerować manę, a przy ognisku zdrowie oraz zająć się alchemią. Tylko, żeby to zrobić musimy najpierw mieć przepisy, ale... w grze takowych nie ma. To po co ta alchemia? Autor przesadził też nieco z wielkością czcionki, albo wpisywaniem tekstu, bo czasem ucina nam dialogi i nie łapie końcówek.
Ogólnie w mechanice jest sporo mniejszych i większych niedoróbek, a kolejne patche do gry nie były wstanie ich zniwelować.

Oprawa audiowizualna:

Większość grafik to starannie dobrane RTP. Są też i inne, które zazwyczaj średnio pasują do podstawowych zbiorów RPG Makera. Obok ciekawej ikony znaku Igni kuje w oczy strzałka z RTP symbolizująca znak Axii. Olbrzymie wrota do Hagge wyglądają imponująco, ale... po co one są, jeśli obok nie ma ścian tylko pusta przestrzeń i równie dobrze moglibyśmy przejść obok nich?
Lestero użył głównie dźwięków znanych z gry komercyjnej Wiedźmina. Nie jest tego dużo i trochę szkoda, że np.: we wśi odgrywany jest ten sam kawałek, co w wiosce elfów. Brak różnorodnośći sprawia, że nie odczuwamy zmiany klimatu pomiędzy lokacjami.

Zakończenie:

Świat w grze The Witcher 2012 jest prawie, jak ten znany z sagi o wiedźminie, graficznie lokacje są prawie jak te z gry CD Projektu, a gra w kości jest prawie, jak gra w kościanego pokera. Tylko, że PRAWIE robi wielką różnicę...


PLUSY:
- wielowątkowość
- dialogi i humor
- charset Geralta


MINUSY:
- paski w systemie walki
- momentami źle zbalansowana rozgrywka
- blokowanie tilesetów
- sporo niedoróbek


FABUŁA: 4/6
GRAFIKA: 3/6
KLIMAT: 4/6
MUZYKA: 3/6
MECHANIKA: 2+/6

ŁĄCZNA OCENA: 3+