| Kimyona Yama
| |
| Autor: Ska'ciu
RPG Maker: ME Wersja: Pełna Gatunek: Action RPG Język: Polski Rozmiar: 15,7 MB Ocena: 6/10
Informacje dodatkowe: - Brak
| | |
| DOWNLOAD | DYSKUSJA FORUM | |
Niektórzy od paru lat mają problem z opublikowaniem swojej pierwszej produkcji. Na zupełnie przeciwnym biegunie jest Ska'ciu, którego to jedenasta(!) już gra trafia na
twierdzowe biurko redakcyjne. Autor po ograniu jakiejś gierki (tytułu nie zdradził, ale podobno inspiracja
jest widoczna na pierwszy rzut oka), stwierdził, że zrobi coś innego niż grę o chodzeniu w jednym kierunku
i pokonywaniu klonów maltratując przycisk ataku jak nienormalny. I tak narodziła się Kimyona Yama.
Czy to się udało? Sprawdźmy to!
Pierwsze wrażenie, jakie gra daje po uruchomieniu, jest dość kiepskie. Ekran tytułowy, który jest niby górą, a tak naprawdę marną
mapką góry zrobioną z dużych kafli z jakimiś kwadracikami, kropkami, znaczkami wyciągania płyty z napędu... do tego nierówno
poukładane napisy w menu po angielsku... na szczęście wybranie opcji START" to wrażenie zostaje zatarte.
Gra rozpoczyna się jak lądujemy na jakiejś wyspie. Momentalnie nasza główna bohaterka zadaje dość zasadne pytanie - gdzie jest
i dlaczego? Potem idzie do jakiegoś mędrca który jest gdzieś nawet nie na półmetku wielkiej góry i mówi coś w stylu
''hej, wybij tego, no, głównego złego''. I zgadnij proszę drogi czytelniku/droga czytelniczko, jakie jest nasze zadanie.
Tak, zabić głównego złego, będącego przywódcą rodu Osuzumebachich. Jak widać więc, fabuła jest dość szczątkowa, przynajmniej
na pierwszy rzut oka. Po planszy są porozrzucane zwoje dające fragmenciki wyjaśnienia, co się tak naprawdę stało, że wylądowaliśmy
koło tej góry. Aby dotrzeć do niektórych trzeba mocno kombinować, nie są wszystkie podane na tacy.
Pod względem oferowanej rozgrywki grę można podzielić na sekcje zręcznościowe, walki oraz zagadki logiczne. W tych pierwszych
wchodzimy na szczyt, używając możliwości skoku schowaną pod shiftem. Bohaterka zawsze skacze na odległość (wysokość?) czterech
kratek. To zmusza do użycia kilku szarych komórek. gdyż w grze znajduje się mnóstwo momentów, które przez ustawienie naszej
heroiny kratkę obok przed skokiem spowoduje bolesny upadek albo nieprzyjemną kąpiel (która cofa nas
do jednego z punktów kontrolnych).
Walka została rozwinięta względem ostatnich tytułów autora. Przeciwnika da się zaatakować tylko wtedy, gdy nie będzie
trzymał gardy (sprowokujemy go do ataku lub się po prostu zmęczy). Po zabiciu przeciwnik przedmiot, który albo regeneruje
zdrowie, albo daje jednorazowy mocarny atak, który potrafi ubić wroga jednym ciosem, np. możliwość wystrzelenia z broni
palnej czy spin attack rodem z A Link to the Past.
Za minus można by było uznać możliwość trzymania tylko jednego przedmiotu, ale dla mnie to dodaje mały element strategii
- czy wziąć leżący na ziemi przedmiot, czy zostawić aktualny? Niestety, dość duży problem jest z przeciwnikami
- w związku z implementacją systemu spadania i faktem, że przeciwnik spaść nie może, wrogowie potrafią chodzić
sobie po powietrzu (a może po prostu taki gęsty smog jest)? Gdy zginiemy, zostajemy wyrzuceni do menu i musimy
wczytywać zapis gry. A, zapis gry to nie jest to samo co punkt kontrolny. Zapisać grę możemy w save pointach
których w całej grze są... trzy (co wynika z długości gry, o czym później).
Zagadki logiczne... po prostu są. Dobrze zaprogramowane, żadne wyjątkowe. W większości przypadków wytłumaczenie,
dlaczego je rozwiązujemy sprowadza się do ''pokaż, jaki mądry jesteś, abym cię puścił dalej''.
Gra wygląda mocno onirycznie. Na naszej drodze napotkamy papierowych ludzi, antyczne wazy wysokie na kilka metrów czy lewitujące
w powietrzu wachlarze i kamienie madżonga (służące jako platformy w sekcjach zręcznościowych). Setting pozwolił na
łatwe pozbycie z gry zdecydowanej większości grafik w stylu RTP. Obiekty które mijamy, są albo wycięte ze zdjęć,
albo narysowane kompletnie innym stylem... choć niektóre rzeczy wyglądają jak bazgroły w Paincie, co chyba miało
być papierowymi domami papierowych ludzi. Muzyki nie ma zbyt wiele, ale nadaje klimat temu, co widzimy na ekranie.
Cała gra trwa z jakieś 25 minut. Muszę przyznać, że było to mile spędzone 25 minut. Może zająć te 10-15 minut
więcej jeżeli będziemy chcieli koniecznie dotrzeć do wszystkich zwojów. Mimo
kilku niedoróbek, gorąco polecam zagranie w ten tytuł.
Jedna z pierwszych lokacji, jaką zobaczymy w grze.
Pierwsza z kilku zagadek logicznych - puzzle.
Walka, podczas której przeciwnik postanowił pochodzić po powietrzu.
No, na przykład ja bym nie chciał pracować w mięsnym.
Tekst: Almostnoruby
email:
almostnoruby@live.com