| Kruk
| |
| Autor: INRE
RPG Maker: VX Wersja: Pełna Gatunek: Przygodowa Język: Polski Rozmiar: 30 MB Ocena: 7/10
Informacje dodatkowe: - Solucja w środku
| | |
| DOWNLOAD | DYSKUSJA FORUM | |
Kruk, w zgodnej ocenie większości graczy, to jedna z najlepszych produkcji na makera VX, jaka pojawiła się na polskiej scenie w ciągu ostatnich dwóch lat. No i faktycznie - wszystko wydaje się być na tak: grafika, muzyka, mechanika, fabuła, postacie... Do każdego z osobna można mieć co najwyżej drobne zastrzeżenia. Ale ja mam z Krukiem problem, bo jako całość przekonuje mnie jednak nieco mniej, niż wynikałoby to z prostego zsumowania elementów składowych. Ale po kolei.
Akcja Kruka dzieje się w świecie znanym niektórym z wydanego wcześniej przez INRE dema gry o tytule Zakon Rubinowego Smoka, a przedstawia wydarzenia poprzedzające te, które są w nim przedstawione. Bohaterem produkcji jest Enialis, członek gildii tytułowych Kruków - najemników przemierzających kraj i za odpowiednią odpłatnością uwalniających ludność od różnego typu kłopotów, przede wszystkim takich, których da się pozbyć, umiejętnie wymachując mieczem. Nasz Kruk to rysowany dość grubą kreską cynik, materialista i arogant. Poznajemy go, gdy w poszukiwaniu zleceń dociera do miasta Warrd. Tam, po perypetiach związanych z koniecznością dostania się w jego dalsze rejony, przyłącza się do potencjalnie dochodowej wyprawy, mającej na celu odnalezienie pewnego artefaktu.
Fabuła jest krótka i liniowa, co dla mnie nie jest szczególną wadą, ale pewne jej wątki aż się proszą o rozwinięcie (np. skwitowana krótką cutscenką podróż w dalekie kraje). Ogólnie nie wypada ona jednak źle, bo choć nie jest jakoś szczególnie odkrywcza, to poprowadzona została na tyle sprawnie, że specjalnie się tego nie odczuwa. Zamiast zadań pobocznych mamy możliwość poeksplorowania świata gry w poszukiwaniu ukrytych w nim sekretów. Samo w sobie jest to dość fajną zabawą, ale przyznam, że za ich odkrycie (a co, pochwalę się - znalazłam wszystkie) liczyłam na coś więcej niż planszę z gratulacjami od autora. W dialogach nie bardzo jest się czego czepiać, ale żeby nie było, że są idealne to odnośnie formy odnotuję nadmierną ilość przecinków (chyba INRE lubi je jeszcze bardziej niż ja, choć wydawało mi się, że to niemożliwe
☺), a w aspekcie treściowym nieco zbyt nachalnie podaną, sporą dawkę antyklerykalizmu.
Jeśli chodzi o oprawę audiowizualną to w jednym trzeba autorowi oddać sprawiedliwość - dobrze dobiera grafiki i robi ładne mapki, które zwiedza się z prawdziwą przyjemnością. Nawet jeśli w niektórych lokacjach (jaskinia wiedźmy) jest nieco przyciemno. Generalnie w oprawie graficznej widać dużą dbałość, zarówno o detale, jak i o całokształt. Na ścieżkę dźwiękową gry składa się mix melodii z komercyjnych gier, zasadniczo dobranych nieźle, choć osobiście troszkę mi przeszkadzała, odstająca stylistyką od reszty utworów, muzyczka z World of Goo.
Mechanika to temat na nieco dłuższe omówienie. Lista skryptów użytych w grze jest niemiłosiernie długa, ale nie zamierzam się jej szczególnie uważnie przyglądać, bo po pierwsze: nie znam się na tym, a po drugie: interesuje mnie właściwie tylko końcowy efekt ich zastosowania. A ten przedstawia się zdecydowanie atrakcyjnie. Enialis może skakać, rzucać hakiem, otwierać zamki, strzelać do celu. I co najważniejsze, możliwości te nie są tylko ozdobnikami, ale zostały w grze spożytkowane naprawdę sensownie. Spora część rozgrywki to moje ulubione, typowo przygodówkowe zagadki, sprowadzające się do nieśpiesznej eksploracji w poszukiwaniu odpowiednich przedmiotów czy ukrytych przełączników. Nieco irytujący jest natomiast system rozwoju postaci - aby rozdać uskładane przy awansie punkty trzeba koniecznie położyć się spać, co od pewnego momentu gry nie jest zresztą możliwe. No i łatwo o tym zapomnieć, a w każdym razie mi się to czasami zdarzało. Walki w grze toczą się w czasie rzeczywistym, co w praktyce sprowadza się do ustawienia bohatera frontem do przeciwnika i szybkiego nawalania w klawisz S. No i od czasu do czasu naciskania tego, pod którym zapobiegliwie zapisaliśmy sobie do użycia odpowiednią miksturkę. Niby w walkach można też używać czarów, odskoku i haka, co ponoć czyni je bardziej dynamicznymi i ciekawszymi, ale osobiście przetestowałam z sukcesem wyżej opisaną, najprostszą strategię. I pewnie dlatego walki raczej nudziły mnie i męczyły, niż dawały jakąkolwiek frajdę, poza błogim poczuciem, że wreszcie radzę sobie z jakimś ABS-em. Chociaż jedno muszę w tej kwestii przyznać - nie bardzo wyobrażam sobie system walki, który lepiej pasowałby do tej gry.
Kruk to stosunkowo krótka (jakieś dwie godziny grania, a przy moim ślimaczym tempie prawie trzy) gra przygodowa, ładnie wyglądająca, nieźle brzmiąca i urozmaicona mechanicznie. Ogólnie rzecz biorąc robi dobre wrażenie, wciąga i daje sporo przyjemności z grania. INRE chyba mocno wziął sobie do serca potrzebę dopieszczenia gracza, bo niemal każdy znajdzie w Kruku coś z tego, co w makerówkach uważa za najfajniejsze. A jednak całość pozostawia niedosyt - może dlatego, że Enialisa nieszczególnie da się lubić, a jego przedfinałowa życiowa wolta jest zupełnie niewiarygodna? A może dlatego, że chcąc zadowolić jak najszersze grono odbiorców, INRE zagubił gdzieś swoją własną twórczą ścieżkę i grze zabrakło autorskiego piętna? Trudno jednoznacznie orzec, ale w efekcie Kruk to solidna rzemieślnicza robota, której jednak do artyzmu odrobinkę brakuje.
Hura! Mini gierka, strzelanie z łuku, ale fajnie poczuć się jak Robin Hood.
Chociaz miejscami gra jest wykonana starannie, to posida swoje niedociągnięcia.
Przykładowym niedociągnięciem, będzie brak konsekfencji. Dlaczego co jak czas pojawiają się postacie z innego programu, które całkowicie nie pasują do otoczenia?!
No i system walki oparty o walkę w czasie rzeczywistym, wymaga nieco zręczności.
Tekst: Kleo
email:
mail_kleo@o2.pl