Gry wykonane w RPG Makerze to nie tylko gry przygodowe, humorystyczne i kiepskie. Wiadomo, tego typu gier jest
więcej, gdyż nie ciężko o takie twory. Jednak gdy człowiek dobrze poszuka, to zdarzy się okazja natrafić
na tzw. perełki do których warto zaliczyć Luna Curoris.
Luna Curoris opowiada historię o wojnie toczonej między dwoma boginiami: Solą oraz Luną.
Sola odpowiada za dzień, Luna za noc. Jedna stworzyła życie, druga śmierć. A cały konflikt wybucha
przez zazdrość. Co jedna stworzy, to druga musi zniszczyć. Lilim, młoda wiedźma, która uczy się zielarstwa,
magii i demonologii od swojej babci wiedzie spokojne życie na wzgórzu, kontemplując jedynie nad zagadką
swojego istnienia i znaczenia swoich dziwacznych snów. Wszystko co dobre nie trwa wiecznie, babcia
zachorowała nie nie uleczalną chorobę i Lilim postanawia wyruszyć w świat w poszukiwaniu lekarstwa
na straszną zarazę. Ale bohaterka nie spodziewa się, że zostaje wciągnięta w konflikt toczony przez
boskie siostry: Sole i Lune.
W zasadzie w ten sposób kształtuje się opowieść tej gry. Gracz na wstępie jest nie
jednokrotnie zasypany jakimiś dialogami tłumaczącymi legendy albo demony, która zastanawia mnie -
czy to aby było na prawdę konieczne? Nie jedna osoba zgodzi się ze mną, prezentacje typu: obrazek
i ściana tekstu - nie są atrakcyjne, jednak warto przez to przebrnąć, gdyż później robi się
zdecydowanie ciekawiej.
Projekt jest wzorowany na typowych i tradycyjnych grach JRPG, co łatwo można odczuć poprzez niesamowity klimat.
Główne skrzypce grają fabuła, dialogi między bohaterami oraz same przedstawienie postaci, którym autorka nadała
pewnego rodzaju styl, historię oraz własny zestaw zmartwień niżeli tylko cel podążania do przodu.
Oprawa graficzna też jest dopieszczona jak widać. Znany styl Macka, ripy otoczenia z różnych gier - ładnie zostały
połączone, a do tego dodano kilka panoramicznych smaczków i efektów typu mgła albo drzewa w lesie, bez
jakiś specjalnych przesadnych fajerwerków.
To trzyma poziom, trzeba przyznać, chociaż osobiście nie przypada mi do gustu podstawowy styl walki.
Tam też dokonano zmian, ale coś nie do końca dopracowano. Zacznę od drobnych szczegółów, że grafika twarzy
postaci, grafika na mapie oraz grafika podczas walki: to 3 różne postacie. Za wielka występuje różnica moim zdaniem.
Główna bohaterka dla przykładu: włosy szkarłatne, proste, podczas walki szpiczaste i różowe. Szata zielonkawa, podczas walki
różowa. Od czasu do czasu można usłyszeć dźwięk postaci, z którymi też mam problem, gdyż zupełnie one nie pasują (znowu
główna bohaterka to młoda dziewczyna a ma głos dorosłej kobiety, a towarzyszący kumpel mimo podobnego wieku, brzmi
jak 13 letni gimnazjalista).
Na te aspekty można przymknąć oko, ale animacją już nie odpuszczę. Mimo iż na zdjęciach widać postacie z Tales Of...
to skoki występujące w animacji wypadły zdecydowanie tragicznie. Zbyt dynamicznie zostają zmienione i w zasadzie to bije po oczach.
Najlepszym określeniem tej sytuacji byłoby chyba: brak spójności.
O samych walkach można natomiast można powiedzieć, że są dobrze dopasowane i nieco wymagające. Zatem taktyka non
stop atak tutaj nie do końca się sprawdzi, a walka z bossami bez odpowiedniego przygotowania to nie najlepszy pomysł.
Z innych pomysłów, które warto wymienić własny ekran tytułowy (dość niespotykane zjawisko osiągnięte przy
pomocy patchy), mruganie oczami co jakiś czas, oraz scena karaoke - wyciągnięta niczym z filmu Disneya;
to po prostu mistrzostwo.
Koniec końców, Luna Curoris to świetna pozycja. Dopracowana, dopieszczona. Mimo iż posiada swoje niedociągnięcia,
jest grą liniową, a gracz jest prowadzony za rączkę bez możliwości zgubienia się, to jednak nie oznacza, że jest tragicznie.
Oczywiście terminologie, ściany tekstu i niespodziewana walka z bossem (gdy się przegra jasna sprawa) może zniechęcić.
Jednak warto jest przebrnąć przez ten etap, gdyż projekt oferuje wiele ciekawych lokalizacji, świetną oprawę audiowizualną,
która nie dość, że została wspaniale dopasowana to jeszcze umila czas. Zdecydowanie ze spokojnym sumieniem ową pozycję można
polecić innym osobą. Tu i ówdzie błędy się zdarzają, ale wierzcie na słowo - większość z tych błędów, to drobne szczegóły, które
dla niektórych osób, mogą się wcale nie liczyć.
Tradycyjnie w grze JRPG, musi się zjawić jakiś cymbał, który rozkręci sztywną imprezę.
Karaoke w grze na RM?! Tego nie było! Scena rodem z filmów animowanych Disneya!
Mimo, iż gra składa się z różnorodnych maści ripów, zasobów oryginalnych, to poziom utrzymuje!
Tradycyjny system walki z RPG2003, wystarczy zmienić kilka elementów i aż miło jest popatrzeć. Szkoda tylko, że te elementy dają po oczach.
Tekst: Reptile
email:
reptile@o2.pl