...: Strona :...
(
0 )
- Download -
- RPG Maker -
- Projekty -
- Krypta -
...: Buttony :...
|
Seria gier:
#1: Lone Wolf Treat
#2: Friendly Bunny Mochi
#3: Clever Fox Moxie
#4: Wandering Wolf Trick
#5: Dreaming Treat
#6: Mochi in Frosting
Dobre gry to te, co szybko powstają. Mochi in Frosting to już szósta część gry serii Lone Wolf Treat. Gry przygodowej,
tekstowej, bajkowej, kolorowej, a tym razem dramatycznej.
Mochi in Frosting to kontynuacja poprzednich części, dlatego też, aby zrozumieć tę część gry, o czym ona jest, o co chodzi - to należy zagrać w poprzednie
części. Najlepiej chronologicznie, a jakby inaczej. Na samym wstępie, gracz zostaje przywitany ponurym ekranem tytułowym. Ciemna karnacja,
smutna mimika twarzy, to w zupełności wystarcza dla zapalenia czerwonego światełka, że coś jest nie tak.
Cała akcja rozgrywa się w późnym wieczorem, zaraz po powrocie z plaży. Wspaniałe radosne chwile w mgnieniu oka zostały zamienione w płacz, gniew, żal.
Wszystko przez zniszczony ogródek przy którym ciężko pracował króliczek wraz z wilkiem. Tę noc postanawiają spędzić w gorących źródłach, gdyż tam mogą
otrzymać wsparcie od przyjaciół. Króliczek Mochi nie daje jednak za wygraną. Postanawia się udać do swojego porzuconego przez siebie - miasta Frostbite
w celu odnalezienia sprawcy. To jest główny wątek całej przygody tego odcinka. Szereg innych informacji, mógłby już podejść pod spoiler.
Niezmiernie cieszy mnie fakt, że autorka rozwija swoje umiejętności. Nie sposób nie zauważyć poprawy jakości w artach, więcej ekspresji przy grafikach
twarzy czy nawet specjalnych animacji dla charsetów. Co raz częściej zdarza się zobaczyć scenę z jakimś dodatkowym artem. Jest to rodzaj urozmaicenia,
czy też wzbogacenia przedstawianej sceny,jednak druga strona medalu tego zastosowania wygląda następująco: wyświetlę obrazek i nie trzeba będzie
robić zamieszania z jakimiś animacjami postaci. Zostanę może przy pierwszej próbie interpretacji tego zjawiska. Wracając do całokształtu
projektu, bez wątpienia, grafika, sceny i art grają dość ważną rolę w tym projekcie. Utwory w zasadzie się przewijały już w poprzednich
częściach, ale to nie znaczy, że są jakieś złe. Cała oprawa audiowizualna wypadła świetnie (jak zwykle) tworząc
ładny, bajkowy klimat.
Jednak w odniesieniu do poprzednich części, wszystko to wypadło nieco gorzej i z tego powodu jestem nieco rozczarowany. Nie bym czepiał się
dramatu zawartego w tej części, oj nie. Akurat tutaj zwracam uwagę na dość inne czynniki. Zacznę od czasu: poprzednie części to godzina grania,
tutaj czas gry wynosi 15-30 minut. Zdecydowanie mniej. Wszelkiego rodzaju zakamarki są niedostępne. Gracz jest prowadzony przez rękę
od początku do końca. Brak wszelkiego rodzaju smaczków (jest jeden śmieszny z lisem i królikiem). Jako, że jest noc, to nie można
rozmawiać z mieszkańcami. Rozumiem, późny wieczór, mieszkańcy śpią, ale spokojnie można było rozwinąć ten wątek (w drugiej części
był side quest, przywoływania demona - przecież to była przyjaciółka od Mochi, mogła spokojnie ją odwiedzić o takiej porze),
może jakieś tropy, ślady przy ogródku, domu, ale niestety nic z tych rzeczy w grze nie znajdziemy.
Presja czasu? Presja ludzi być może? Cokolwiek wpłynęło na autorkę i na tę część serii wyraźnie sygnalizuje, że coś jest nie tak.
Owszem jakoś zasobów została poprawiona, ale coś uderzyło w cały proces gry.
Mochi in Frostbite to lekka gra przygodowa z wielką ilością dramatu, który nie sposób zrozumieć bez ogrania poprzednich części.
Bardzo lubię tę serię, właśnie za postacie, za lekki klimat, za to że istnieje możliwość zaglądnięcia w jakieś
zakamarki co wyjaśniają pewne sytuacje czy zachowania mieszkańców. Niestety w tej części mamy do czynienia z totalnym:
Brakiem możliwości rozmawiania z innymi mieszkańcami, brak zwiedzania zakamarków, brak ukrytych smaczków.
Po prostu kontynuacja poprzedniej części, która skupia się na jednym wątku: zniszczonym ogródku (gdy poprzednie
posiadały rozwinięty mocno jeden wątek jak nie dwa oraz poboczne zakamarki).
Nie mówię, że jest to zły projekt. Projekt się udał, jak najbardziej. Jednak
względem pozostałych części pozostawia wielki niedosyt.
Ten wyraz twarzy oznacza jedno... Kłopoty. Gdyby to była seria One Piece, to by się szykowała mocna akcja! Typowe cut-scenki, wcięcia obrazkowe niczym w grze Visual Novel. Ten odcinek jest przepełniony dramą oraz filozoficznymi pytaniami. I to widać. Nie ma to jak być pouczanym przez osoby, które do końca nie mają wglądu na całą sytuację. Szkoda tylko, że to są fałszywe oskarżenia bohaterki.
Tekst: Reptile
email: reptile@o2.pl
|
|