| System VX - Shikima Kingdom
| |
| Autor: TagTeam
RPG Maker: VX Wersja: Pełna Gatunek: RPG Język: Polski Rozmiar: 63 MB Ocena: 6/10
Informacje dodatkowe: - Brak
| | |
| DOWNLOAD | DYSKUSJA FORUM | |
TagTeam to na scenie ewenement, jeden z nielicznych dowodów na to, że zespołowe tworzenie gier w RM-ie to rzecz jak najbardziej do zrobienia. Kolejne produkcje grupy prezentują coraz wyższy poziom, a spośród nich Shikima Kingdom wzbudziła chyba największe zainteresowanie. Jego powodem wprawdzie nie była z początku sama gra, bo mało kto miał okazję przyjrzeć się jej na własne oczy. Twórcy zdecydowali bowiem, że ze względu na tematykę (o czym dalej) udostępnią ją tylko użytkownikom pełnoletnim, a o tym, kto szczęśliwie do owej pełnoletniości dobrnął, zadecydują autorzy gry - co oczywiście wywołało liczne i dość zrozumiałe kontrowersje. Ostatecznym ich owocem stało się wydanie nieco ocenzurowanej wersji gry - i to właśnie ona będzie przedmiotem tej recenzji.
Tytułowe królestwo to świat bliski temu, jaki znamy np. z filmu
Seksmisja, świat, w którym płeć męska egzystuje jedynie w wyizolowanym i ściśle strzeżonym laboratorium, a jej nieliczni przedstawiciele służą do celów czysto, hmm, użytkowych - coś jak trutnie w ulu. Jak do tego doszło, dowiedzieć się można z umieszczonych w grze książek, jeśli ktoś oczywiście zdecyduje się zagłębić w lekturę, a nie w inne, pikantniejsze wątki. Bo gra jest nimi mocno nasycona, głównie, ze względu na okoliczności, w wydaniu damsko-damskim. W moim odczuciu nasycenie to jest zbyt duże, a przede wszystkim nazbyt łopatologiczne. Frywolnej atmosferze zdecydowanie lepiej służą półsłówka, aluzje i niedopowiedzenia, niż teksty w stylu:
Wezwać królewską mineciarę - a takich wątpliwych subtelności jest w grze niemało. Dużo lepiej w tej kwestii sprawdza się na przykład głęboki i ciepły głos Krystyny Czubówny, zza kadru opowiadającej historie ze świata zwierząt, których możemy posłuchać zamiast oglądania, ocenzurowanych w tej wersji gry, erotycznych (chyba?) cutscenek. Wprawdzie nie mam porównania z pierwotnym zamysłem autorów, ale odnoszę wrażenie, że to rozwiązanie o wiele mocniej działa na wyobraźnię niż dominująca w produkcji naga dosłowność.
Pod nawałą owej dosłowności niemal ginie to, co osobiście uważam za główny atut gry, a mianowicie fabuła. Wbrew pozorom ma ona bowiem swój ciężar gatunkowy i nie jest tylko pustawą historyjką o młodej adeptce, robiącej karierę za pomocą serii erotycznych i bojowych wtajemniczeń. Przedstawiony w grze świat wcale nie jest taką idylliczno-erotyczną, różową utopią, jaką na pierwszy rzut oka zdaje się być - jest raczej przesyconą konfliktami interesów i walkami o wpływy różową dżunglą. Tym bardziej przykre jest, że gra kończy się w momencie, gdy jej główne wątki zaczynają dopiero nabierać blasku. Być może to celowy zabieg, mający na celu podsycenie zainteresowania kolejną częścią Shikimy - tyle że przez dwa lata jakoś się zapowiadanej kontynuacji nie doczekaliśmy.
Poza poznawaniem świata i fabuły oraz wyrabianiem sobie stosunku emocjonalnego do klimatu gry, da się w niej zrobić jeszcze parę innych rzeczy. Gracza spotka w Shikimie nieco turowych walk o symbolicznym poziomie trudności, ładnie animowanych i z paroma interesującymi umiejętnościami na okrasę. Można także powalczyć na treningowej arenie - diabli wiedzą po co, bo podbijanie poziomu postaci nie ma tu najmniejszego sensu. Da się również rozwiązać dość prostą zagadkę - ale właściwie wszystkie te elementy są tylko dodatkiem do treści.
W oprawie gry czuć kobiecą rękę i nie chodzi tu o wszechobecny róż (choć nawet drzewa są w tym kolorze!), ale raczej o dbałość o detale. Mapki nie są może szczególnie piękne, ale są poprawne, a muzyka przeważnie nieźle pasuje do sytuacji. Całość jest wykonana starannie i praktycznie pozbawiona błędów, a szczególnie cieszy oko menu z kursorem w kształcie świnki. Postacie mają niebanalne opisy, znów z wiadomego rodzaju wtrętami. Możemy się z nich min. dowiedzieć, gdzie każda z pań ma punkt G - na przykład u jednej z nich ulokował się on w okolicach uszu, co wydaje mi się wyjątkowo przykrą i zarazem bardzo niepraktyczną anatomiczną anomalią. Jeśli chodzi o formalną stronę opisów, dialogów i innych tekstów, gra lokuje się sporo powyżej RM-owej średniej. Jedyne, co lekko psuje dobre wrażenie, to pretensjonalna maniera, polegająca na nagminnym (i błędnym) używaniu zaimka
tobie w środku zdania - zwykłe
ci brzmiałoby w tym miejscu dużo lepiej.
Dwie godziny spędzone w królestwie Shikima mogłyby być naprawdę fajnym czasem, ale czegoś jednak tej produkcji zabrakło. Ciekawa historia, niezłe teksty i staranna oprawa zdecydowanie przyciągają do gry. Z drugiej jednak strony odpycha nadmiar powciskanych, gdzie tylko się da, wątków i odniesień erotycznych. Gra jest pod tym względem po prostu przedobrzona, przez co, zamiast emanować wdzięczną frywolnością, niebezpiecznie zbliża się do granicy pospolitej wulgarności. A szkoda, bo dużo na tym traci. Entuzjaści prostego humoru z okolic krocza będą pewnie zachwyceni, ale mnie ta klęska urodzaju zwyczajnie znudziła i zmęczyła. Jeśli więc można prosić - następnym razem mniej żenua, a więcej grania. I będzie o wiele lepiej.
Facet idealny! Włochaty, śmierdzący, ciągle mu się chce i w dodatku gada wierszem.
Każda kobieta ci to powie: nie ma złych momentów na scenę zazdrości.
Nie ma to jak połączyć przyjemne z pożytecznym, nieprawdaż?
To od takiej diety ludzie stają się czarnymi bohaterami gier?
Tekst: Kleo
email:
mail_kleo@o2.pl