| Arkana: Arcymag z Dejiz
| |
| Autor: Diablo
RPG Maker: VX Wersja: Pełna Gatunek: Action RPG Język: Polski Rozmiar: 68 MB Ocena: 6/10
Informacje dodatkowe: Brak
| | |
| DOWNLOAD | DYSKUSJA FORUM | |
ArkanA: Arcymag z Dejiz, pełnowymiarowy debiut Geralta, jest na pierwszy rzut oka grą objętościowo skromną, mechanicznie
niezbyt skomplikowaną, fabularnie - pomimo epickich zarkanaędów twórcy - też raczej prostą, a w dodatku nie
wolną od drobnych błędów i małych niedoróbek. Co więc powoduje, że mimo wszystko gra się w nią całkiem dobrze?
Tłem fabularnym gry jest miotany wyniszczającą wojną kontynent, pochłaniany przez wszechogarniającą ciemność,
w której dobrze czują się tylko coraz liczniejsze hordy nieumarłych. Niedobitki ludzkości próbują przetrwać,
ukrywając się w ostatnich miejscach ocalałych przed wojenną pożogą. Jako że konwencjonalne środki zawiodły,
zdesperowany król Diego III postanawia zaufać magom. Z misją ostatniej szansy wysyła jednego z nich, Arnetha,
który ma za zadanie zorientować się w sytuacji i znaleźć sposób na ratunek.
Arneth to postać jednowymiarowa i raczej przewidywalna - butny, zadufany w sobie i od początku nie ukrywający
nieciekawych intencji typek pod żadnym względem nie budzi sympatii. Wybór kogoś takiego na głównego i zarazem
jedynego bohatera gry jest ryzykowną i trudną operacją, której przeprowadzenie nie do końca się Geraltowi udało.
O protagoniście dowiadujemy się dość mało, ale jego monologi i zachowania, jakie prezentuje w stosunku do pojawiających
się w grze NPC-ów, powodują, że trudno jest szczerze mu życzyć powodzenia w jego misji. Zdecydowanie zabrakło
mi u Arnetha jakiegoś rysu, który dałby graczowi szansę nieco go polubić albo chociaż poczuć jakiś rodzaj zrozumienia
dla jego poczynań. A pomogłoby to grze tym bardziej, że historia w niej przedstawiona jest krótka, prosta, do
bólu liniowa i - choć w miarę poprawnie poprowadzona - ogólnie rzecz biorąc jakoś specjalnie nie porywa.
Zadania pobocznego nie uświadczymy w grze ani jednego. A nie, przepraszam, jedno jest, ale tak krótkie i proste, że niemal
o nim zarkanaomniałam. Wielu graczy uznaje to zwykle za wadę, jednak plusem takiego rozwiązania jest zupełny brak nużącej
bieganiny po markanaach, zazwyczaj w makerówkach wypełnianej walkami z tabunami przeciwników. W Arkanie walk też teoretycznie
troszkę jest, ale przycinające się potworki dość łatwo da się omijać. Choć to ewidentny błąd, to wobec faktu, że w grze
zastosowanie znalazł jeden ze szczerze przeze mnie nie lubianych ABS-ów, uważam to za plus. Poziom trudności starć
nie jest specjalnie wyśrubowany, więc ten aspekt gry nie przyniesie też satysfakcji miłośnikom ciężkich bojów o
każdy centymetr terenu. Poza finałowym bossem, zdecydowanie ciekawszym od reszty szeregowych potworków, walki w Arkanie
to po prostu rzecz, którą trzeba odpracować, po to, by zdobyć trochę funduszy i iść sobie w miarę spokojnie dalej. Inne
urozmaicenia występują w grze w śladowych ilościach - ze dwa razy można się pobawić w siłowanie na rękę (czyli jak najszybciej
naciskać podany klawisz - chyba wymagania nie są zbyt wielkie, bo nie udało mi się przegrać ani razu), w typowy i nieco mniej
typowy sposób nacisnąć kilka dźwigni, rozwiązać jedną banalną zagadkę, znaleźć specjalne miejsca, w których można
wzmocnić siłę arnethowych czarów, no i w sumie tyle.
Grę nieco utrudniają pewne, nie do końca przemyślane, rozwiązania. Bodaj najgorsze jest to, że po wejściu do niektórych
lokacji nie ma już odwrotu, a w grze nie jesteśmy o tym w żaden sposób uprzedzani. Jest też pewne miejsce z tak nieintuicyjnie
umiejscowionym teleportem, że znalezienie go graniczy niemal z cudem. O blokowaniu też można by to i owo powiedzieć,
ale niech wystarczy stwierdzenie, że nie da się chodzić np. po gęsto rozsianych plamach krwi. Dialogi, choć
generalnie nieźle narkanaisane, też niestety nie ustrzegły się błędów. Plus należy się natomiast autorowi za
samouczek - nie po raz pierwszy powiem, że uważam, iż powinien on być standardem, a nie godnym
naśladowania wyjątkiem.
Oprawa audiowizualna jest chyba najmocniejszą stroną produkcji. Skutecznie tworzy ona duszną i przytłaczającą
atmosferę beznadziejnej walki o ratowanie ginącego świata. Markanaki są ciemne, ponure, niewielkie
i gęste, świat gry ograniczony do niezbędnego minimum, a wokół rozbrzmiewają niepokojące dźwięki.
Klaustrofobiczny klimat niemal cały czas wisi nad grą i ani na chwilę nie daje swobodniej odetchnąć.
I to właśnie on powoduje, że z wyżej opisanego, nieszczególnie wyrafinowanego zestawu składników, udało
się Geraltowi upichcić strawne, a momentami nawet całkiem smaczne, danie. ArkanA to zamknięta w mocno
skondensowanej formie, niespełna godzinna opowieść, która, choć nie zarkanaada jakoś głęboko w serce,
to na pewno nie pozostawia wrażenia zmarnowanego czasu. W sumie - całkiem udany debiut.
Przez te wszystkie ciemności i efekty - mało co widać na zdjęciach! (>-<)
Niektórych lokalizacji nie sposób ominąć, ale za to przeciwników w zasadzie już można.
Szkoda że ramka z tekstem zlewa się z przybornikami.
I tutaj, pomimo lampek, widać same ciemności, ale ponoć tak jest klimatyczniej.
Tekst: Kleo
email:
mail_kleo@o2.pl