| Divinity Fatum
| |
| Autor: GrayInvidia
RPG Maker: VXAce Wersja: Demo Gatunek: Przygodowa Język: Angielski Rozmiar: 133 MB Ocena: 8/10
Informacje dodatkowe: - Brak
| | |
| DOWNLOAD | DYSKUSJA FORUM | |
Choć przeznaczenie RM-a wydaje się być dosyć oczywistym, to zawsze znajdą się na ludzie, których ono z jakiegoś powodu
nie satysfakcjonuje. Efektem ich zmagań bywają niegrywalne dziwadła, ale czasem trafi się też prawdziwa perełka.
Divinity Fatum - przynajmniej dla mnie - należy do tej drugiej kategorii. Grę wyróżnia spośród standardowych produkcji
właściwie wszystko, począwszy od całkowicie autorskiej grafiki, poprzez muzykę, sposób prowadzenia rozgrywki, a skończywszy na niebanalnej tematyce.
Gra jest inspirowana znanym japońskim tytułem z RM-a - Yume Nikki. Na szczęście - bo do miłośników tegoż nie należę i
ukończyć go nie dałam rady - są to inspiracje nader luźne. Na tyle luźne, że mam wrażenie, iż autor przywołuje
skojarzenia ze sławną grą głównie w celach marketingowych. Zresztą zupełnie niepotrzebnie, bo Divinity Fatum broni się samo.
Czym właściwie jest ta gra? Od strony formy to typowa przygodówka - wędrówki, rozmowy, znajdowanie przedmiotów, cutscenki.
I właściwie nic poza tym. Całość zaczyna się dość klasycznie - bohaterka budzi się w środku rozległego, opustoszałego miasta.
Nie wie, kim jest ani jak się znalazła w tym miejscu, rozpoczyna więc wędrówkę w poszukiwaniu odpowiedzi.
Przez świat gry prowadzi fajnie pomyślany i zrealizowany system intuicyjnych wskazówek, z którego korzystać można opcjonalnie.
Osobiście uważam go za dobre rozwiązanie, zapobiegające znużeniu zbyt długim błądzeniem, ale bardziej ambitni i cierpliwi
gracze mogą spróbować się bez niego obejść. Następna pomoc to mapa, którą można znaleźć w jednym z budynków. Niestety,
konstrukcja miasta i przejść pomiędzy poszczególnymi jego częściami jest mało intuicyjna i tym samym mapa z początku
raczej wprowadza w konfuzję niż faktycznie pomaga. Warto jednak chwilkę nad nią przysiąść i rozgryźć ten system,
zwłaszcza gdy gramy z włączoną intuicją - bez mapy jest ona dużo mniej pomocna.
Treściowo Divinity Fatum najtrafniej - choć też niezupełnie ściśle - można chyba określić jako horror psychologiczny,
z naciskiem raczej na psychologię niż horror. Poza toczącą się na pierwszym planie historią zagubionej dziewczyny autor
wprowadza, na zasadzie bliskiej konstrukcji powieści szkatułkowej, masę innych wątków, skupionych przede wszystkim na
ciemnych stronach życia społecznego i relacji międzyludzkich. Pojawiają się tu min. motywy przemocy, zemsty, odrzucenia,
konformizmu, winy i kary. Ogólnie rzecz biorąc - sporo ciężkich tematów z pogranicza psychologii, socjologii, filozofii,
a może i nawet teologii. Świat gry zaludniony jest przez całe spektrum malowniczych i przeważnie niezbyt sympatycznych postaci,
choć trafiają się też takie, które dają nadzieję na korzystniejszy obrót spraw. Szkoda, że to dopiero demo,
które zadaje mnóstwo pytań, a jeszcze nie udziela na nie żadnej - a w każdym razie satysfakcjonującej - odpowiedzi.
Na tym etapie ciężko tak naprawdę ocenić wymowę i - w konsekwencji - jakość całej narracji, ale niewątpliwe jest to,
że autor wysoko zawiesił sobie poprzeczkę.
Z drugiej strony pewnie znajdą się i tacy, którzy całość uznają za przegadaną, pretensjonalną i nudną,
ale dla nich też jest dobra wiadomość - nawet jeśli produkcja nie trafia w wasze gusta od strony rozgrywki
czy też treści, to na pewno warto dać jej szansę ze względu na oprawę audiowizualną. Grafika w całości
jest autorska i - na ile jestem w stanie to ocenić - jest to twórczość niezłej próby. Poczynając od ascetycznego ekranu tytułowego
i menu, poprzez wygląd poszczególnych lokacji i grafikę postaci, aż do znakomitych rysunków w cutscenkach -
w każdym momencie jest na co popatrzeć. Również muzyce autor poświęcił sporo starań, choć jej akurat nie tworzył sam,
a pracowicie i z sukcesem wyszukał w sieci utwory i dźwięki, pasujące do jego koncepcji.
Specyficzny, oniryczny klimat gry zapewne nie każdemu przypadnie do gustu. Tytuł jest adresowany raczej do tych,
którzy wyżej od szybkiej akcji cenią sobie chwilę nieśpiesznej refleksji i wciąż podejmują - choćby i nawet kończące się na manowcach -
wędrówki w poszukiwaniu sensu. Czy Divinity Fatum nie okaże się takimi manowcami, przekonamy się być może już niebawem,
bo trzeci i zarazem ostatni akt gry właśnie powstaje. Ja osobiście mocno trzymam kciuki za autora i liczę na godny finał
tego ambitnego przedsięwzięcia.
Sceneria pierwszej części gry - miasto mroku, chłodu i pustki.
Wędrówek w głąb koszmaru ciąg dalszy - jedna z najlepszych graficznie lokacji z gry.
Fragment dialogu - niestety, wszystkie inne też są po angielsku.
Jeden z autorskich rysunków - pozostałe też są warte obejrzenia.
Tekst: Kleo
email:
mail_kleo@o2.pl