Recenzja gry

 
 
 
Desert Nightmare - Kelven
(ravenone)

data wydania: 2009
maker: 2000
gatunek: horror




DOWNLOAD

Dzisiaj wyruszymy na kalifornijską pustynię i sprawdzimy, jaką tajemnicę kryje w sobie miasteczku Dusty Creek. Zapraszam do recenzji Desert Nightmare - niemieckiego horroru przetłumaczonego na wiele języków. Na Twierdzy znajdziecie również polskie tłumaczenie tego klasyka gatunku.

Cudownych rodziców mam

Młoda dziewczyna o imieniu Sandra jedzie z rodzicami w odwiedziny do wujka Ruperta. Nastolatka ciągle marudzi, a zniecierpliwieni rodzice niespodziewanie zostawiają ją samą na opuszczonej stacji beznzynowej w środku pustyni (co za idioci...). Dziewczyna pieszo dociera do pobliskiego miasteczka i wynajmuje pokój w motelu. Postanawia odpocząć, a później popytać w Dusty Creek o swoją rodzinę. Mieszkańcy nie są zbyt rozmowni, a jedynymi osobami, które chcą się podzielić swoją wiedzą są inni przyjezdni, którzy tu utknęli - porywczy młodzieniec Jake i naukowiec Alan. Z pozoru zwykłe zwiedzanie miasteczka przeradza się w koszmar, a kolejne wydarzenia mrożą krew w żyłach.

Gra mechanicznie bazuje na standardach przygodówek - znajdujemy przedmioty, łączymy je ze sobą lub używamy w danym miejscu. Kombinacje nie są przegięte, jak to czasem w tego typu grach bywa (nie robimy ciągnika z zapałek i łyżki jak McGaver), ale realnie używamy rzeczy tam, gdzie powinny być użyte. Jedyny minus w tym aspekcie to łom, którym podważamy wagoniki w kopalni, a nie możemy otworzyć prostych, drewnianych skrzynek.
Obok eksploracji i używania przedmiotów mamy całą masę zagadek. Otwieramy szyfry za pomocą kombinacji indiańskich symboli czy faz księżyca, przesuwamy skrzynki na swoje miejsca, wyłączamy prąd, żeby móc przejść przez podłogę z kratą itd. Łamigłówki różnią się od siebie i są przedstawione w zmyślny sposób ( za pomocą obrazków czy też notatek).
Poza wytężaniem umysłu, będziemy musieli również wykazać się sprytem i refleksem. Nieraz przyjdzie nam uciekać od wrogo nastawionych ludzi czy krwiożerczych bestii. Nie mamy żadnej broni, dlatego też jedynym sposobem na wygraną będzie umiejętne korzystania z otoczenia. Rozrzucimy beczki z benzyną, uruchomimy zapadnie... jednym słowem - zrobimy wszystko, żeby przeżyć!

Śmierć ma wiele twarzy

Pochwalić muszę również umiejscowienie savepointów. Autor zrobił to z głową i nawet, gdy zginiemy, powtórzymy zawsze krótki etap rozgrywki. A game over ujrzymy w tej grze wiele razy - za każdym razem ginąc w inny sposób. Śmierć jest okraszona krótką scenką i mimo naszej porażki, ciekawi i cieszy oko. Raz dostaniemy w głowę drewnianą deską, kilofem czy ktoś nas udusi, innym razem zostaniemy wciągnięci przez robala pod ziemię lub pożarci przez bestię. Czasem ginąłem specjalnie, żeby zobaczyć co tym razem spotka biedną Sandrę.

W te fantastyczne rozwiązania wplotły się dwie drażniące mnie rzeczy. Pierwsza to działanie zatrucia i umiejscowienie antidotum. Gdy zbyt późno zorientujemy się, gdzie jest lekarstwo, przyjdzie nam rozpocząć całą grę od początku, chyba że cudem zachował nam się save z kopalni. Druga kwestia to niejasne teleporty. Idąc w górę nagle jesteśmy zwróceni w lewo lub w pracy na sąsiedniej mapie z innym układem budynków. Domyślam się, że to próba przekręcenia perspektywy, ale przy takim świecie 2D jest mocno bezcelowa i kłopotliwa.

Coś jest w szafie...

Gra jest również dopieszczona pod względem oprawy. Każda z akcji jest okraszona animacją - postacie gestykulują, kucają, chwytają przedmioty. Widoczne jest nawet otwieranie szuflad i szafek. Autor zadbał również o wygląd lokacji. Ponure pustynne miasteczko, wnętrza domów z mnóstwem szczegółów czy mroczne podziemne miejscówki prezentują się okazale. Kolejna udana rzecz to obrazkowe menu - ładne, klimatyczne, a przy tym niezwykle funkcjonalne. Oko cieszą również zmieniające się portrety głównej bohaterki w zależności od jej nastroju.
Oprawa dźwiękowa także stoi na najwyższym poziomie. Poza świetnym tłem muzycznym w grze usłyszymy mnóstwo sytuacyjnych dźwięków, które towarzyszą niemal każdej scence.
Desert Nightmare może nie straszy na każdym kroku, ale z pewnością trzyma w napięciu. Świetny klimat, ciekawa fabuła i nienaganne wykonanie sprawia, że gra Kelvena to klasyka gatunku. Tak się robi horrory w RM!


PLUSY:
- sposób prowadzenia fabuły
- intuicyjne i zróżnicowane zagadki
- trzyma w napięciu


MINUSY:
- teleporty na niektórych mapach
- quest z antidotum
- łomem nie otworzę skrznki?


FABUŁA: 5/6
GRAFIKA: 5/6
KLIMAT: 5/6
MUZYKA: 5/6
MECHANIKA: 5/6

ŁĄCZNA OCENA: 5