Recenzja gry
Lovro i Vesna
- Zombik
(ravenone)
data wydania: marzec 2018
maker: 2k3
gatunek: przygodowa
DOWNLOAD
Zombik powraca po dość długiej przerwie, ale wcale nie z nowym pomysłem. Udało mu się ukończyć rozpoczętą w 2016 roku tajemniczą opowieść o pewnym rodzeństwie. Usiądźcie i posłuchajcie zatem, czy jest to comeback w dobrym stylu.
Chłopiec o imieniu Lovro budzi się w swoim pokoju i słyszy nawoływania siostry. Jej pokój jest tuż obok, jednak droga do niego okaże się szalenie daleka...
Szczątkowa z początku fabuła jest poszerzania wraz z eksploracją kolejnych pomieszczeń naszego domu. Dowiadujemy się nieco więcej o rodzicach Lovro i Vesny, psie o imieniu Luka oraz snujemy domysły na temat tego, co zaszło. Ponury klimat i wszechobecna szarość podpowiadają nam, że nie było to nic dobrego.
Postęp w grze będziemy realizować poprzez rozwiązywanie rozmaitych zagadek, a kluczowym elementem będzie właściwe używanie przedmiotów. Śrubokrętem odkręcimy blaszkę, wody użyjemy do umycia brudnej zabawki itp. Kombinacji będzie tutaj sporo, ale większość łamigłówek ma sens i jest intuicyjna. A nawet jak się czasem zatniemy, to z pomocą przyjdzie nam obszerna solucja napisana przez autora gry. Bardzo fajnie wypadają również elementy typu point and click: podczas interakcji z otoczeniem często widzimy przybliżenie danego miejsca i mamy możliwość dokładniejszej analizy np. szafki czy lustra.
Gra posiada trzy zakończenia. Dwa pierwsze spotykamy w trakcie swojej wędrówki i są w zasadzie drogą na skróty. Dopiero ostatnie da nam poczucie pełnego ukończenia gry.
Najmocniejszym punktem produkcji jest niewątpliwie klimat stworzony dzięki oprawie audiowizualnej. Autorskie grafiki nie grzeszą pięknością, nie posiadają cieniowania, ale niewątpliwie mają swój urok. Zombik mocno się napracował, bo w grze ujrzymy naprawdę masę elementów zarówno na samej mapie, jak i we wspomnianych wcześniej przybliżeniach. Dużą robotę robi tu również kolorystyka - szare i ponure barwy w domu kontrastują z jasnymi z Doliny Traw czy żywą paletą barw z bagien. Całość potęguje świetnie dobrana ścieżka dźwiękowa z genialną muzą w wiosce Upiorów na czele. Jedynym niechlubnym wyjątkiem jest tu sklecenie dwóch-trzech dźwięków podczas eksploracji domu i zapuszczanie ich na okrągło. To jedyny etap gry, gdzie ściszyłem głośniki.
Po pierwszym etapie rozgrywki i nagłym przejściu w zupełnie odmienny klimat byłem zachwycony. Zwięzła formuła, ciągły progres, co i rusz nowe wyzwania. Niestety nagle gra stwierdziła, że będzie czymś innym niż to, czego doświadczyliśmy przez pierwszą godzinę grania. Zbite lokacje zmieniły się w duże i puste tereny, a przeszukiwania pomieszczeń, z których każde było ważne w bezcelową i mocno przydługą eksplorację (powtarza się to samo, co przy recenzowanej w 2013 innej grze Zombika - Był sobie pewien troll). Przez większość gry będziemy chodzić to w jedną, to w drugą stronę i wypełniać proste questy. A szczytem tego będzie ostatni etap, gdzie chodząc po kilku piętrach szpitala, będziemy mogli spuścić wodę w każdym kiblu, ale miejscówek, które faktycznie coś znaczą będzie jak na lekarstwo. W dodatku w rozwiązywaniu ostatnich łamigłówek będzie przeszkadzał nam pewien typ, który biegając z tą samą prędkością co nasz bohater, doprowadzi wielu graczy do szału. Podziwiam jego determinację, ale przy braku kilku miejsc zapisu gry, ostatni etap będzie naprawdę frustrujący.
A całość dopełnia brak możliwości przewijania kwestii dialogowych, które pojawiają się zbyt wolno. Przy większości RM-ówek w minusach wypisujemy krótkość gry. To chyba pierwszy przypadek, gdzie gra jest według mnie za długa. Zwięzła formuła do samego końca wyszła by tej produkcji na dobre.
Szczątkowa z początku fabuła jest poszerzania wraz z eksploracją kolejnych pomieszczeń naszego domu. Dowiadujemy się nieco więcej o rodzicach Lovro i Vesny, psie o imieniu Luka oraz snujemy domysły na temat tego, co zaszło. Ponury klimat i wszechobecna szarość podpowiadają nam, że nie było to nic dobrego.
Postęp w grze będziemy realizować poprzez rozwiązywanie rozmaitych zagadek, a kluczowym elementem będzie właściwe używanie przedmiotów. Śrubokrętem odkręcimy blaszkę, wody użyjemy do umycia brudnej zabawki itp. Kombinacji będzie tutaj sporo, ale większość łamigłówek ma sens i jest intuicyjna. A nawet jak się czasem zatniemy, to z pomocą przyjdzie nam obszerna solucja napisana przez autora gry. Bardzo fajnie wypadają również elementy typu point and click: podczas interakcji z otoczeniem często widzimy przybliżenie danego miejsca i mamy możliwość dokładniejszej analizy np. szafki czy lustra.
Gra posiada trzy zakończenia. Dwa pierwsze spotykamy w trakcie swojej wędrówki i są w zasadzie drogą na skróty. Dopiero ostatnie da nam poczucie pełnego ukończenia gry.
Najmocniejszym punktem produkcji jest niewątpliwie klimat stworzony dzięki oprawie audiowizualnej. Autorskie grafiki nie grzeszą pięknością, nie posiadają cieniowania, ale niewątpliwie mają swój urok. Zombik mocno się napracował, bo w grze ujrzymy naprawdę masę elementów zarówno na samej mapie, jak i we wspomnianych wcześniej przybliżeniach. Dużą robotę robi tu również kolorystyka - szare i ponure barwy w domu kontrastują z jasnymi z Doliny Traw czy żywą paletą barw z bagien. Całość potęguje świetnie dobrana ścieżka dźwiękowa z genialną muzą w wiosce Upiorów na czele. Jedynym niechlubnym wyjątkiem jest tu sklecenie dwóch-trzech dźwięków podczas eksploracji domu i zapuszczanie ich na okrągło. To jedyny etap gry, gdzie ściszyłem głośniki.
Po pierwszym etapie rozgrywki i nagłym przejściu w zupełnie odmienny klimat byłem zachwycony. Zwięzła formuła, ciągły progres, co i rusz nowe wyzwania. Niestety nagle gra stwierdziła, że będzie czymś innym niż to, czego doświadczyliśmy przez pierwszą godzinę grania. Zbite lokacje zmieniły się w duże i puste tereny, a przeszukiwania pomieszczeń, z których każde było ważne w bezcelową i mocno przydługą eksplorację (powtarza się to samo, co przy recenzowanej w 2013 innej grze Zombika - Był sobie pewien troll). Przez większość gry będziemy chodzić to w jedną, to w drugą stronę i wypełniać proste questy. A szczytem tego będzie ostatni etap, gdzie chodząc po kilku piętrach szpitala, będziemy mogli spuścić wodę w każdym kiblu, ale miejscówek, które faktycznie coś znaczą będzie jak na lekarstwo. W dodatku w rozwiązywaniu ostatnich łamigłówek będzie przeszkadzał nam pewien typ, który biegając z tą samą prędkością co nasz bohater, doprowadzi wielu graczy do szału. Podziwiam jego determinację, ale przy braku kilku miejsc zapisu gry, ostatni etap będzie naprawdę frustrujący.
A całość dopełnia brak możliwości przewijania kwestii dialogowych, które pojawiają się zbyt wolno. Przy większości RM-ówek w minusach wypisujemy krótkość gry. To chyba pierwszy przypadek, gdzie gra jest według mnie za długa. Zwięzła formuła do samego końca wyszła by tej produkcji na dobre.
Lovro i Vesna to oryginalna i bardzo klimatyczna gra. Autorskie grafiki i ciekawa ścieżka dźwiękowa wprowadzą was w niepowtarzalny nastrój. A i sama historia też okazuje się niegłupia. Jeśli niestraszne wam długie wędrówki to powinniście zagrać w produkcję Zombika, bo naprawdę warto.
PLUSY:
- świetny, zmieniający się klimat
- oprawa audiowizualna
- elementy typu point'n'click
MINUSY:
- długa i bezcelowa eksploracja
- brak możliwości przewijania tekstu
FABUŁA: 4/6
GRAFIKA: 4/6
KLIMAT: 5/6
MUZYKA: 4/6
MECHANIKA: 3/6
PLUSY:
- świetny, zmieniający się klimat
- oprawa audiowizualna
- elementy typu point'n'click
MINUSY:
- długa i bezcelowa eksploracja
- brak możliwości przewijania tekstu
FABUŁA: 4/6
GRAFIKA: 4/6
KLIMAT: 5/6
MUZYKA: 4/6
MECHANIKA: 3/6