Recenzja gry

 
 
 
Oddech - Lord Drachanel
(Snickers)

data wydania: 2011
maker: 2k3
gatunek: przygodówka/zręcznościówka




DOWNLOAD

Są gry, które można łatwo zakwalifikować, ale też są takie które jest trudno przypisać do konkretnego gatunku. Opisywana przeze mnie gra należy do tej drugiej kategorii - Oddech to nie jest coś, o czym można łatwo powiedzieć: ,,głupie i kaszana’’ czy też: ,,fajne i świetne’’ z tegoż względu, że format tej gry jest… nieco specyficzny.

Fabuła:

Główny bohater wraz ze swoją dziewczyną Elizą jeżdżą sobie po lesie samochodem. Bardzo się kochają, w tle leci jakaś romantyczna muzyka, na ekranie nie ma żadnej większej akcji… żyć nie umierać :). Niestety, wszystko co dobre kiedyś się kończy, więc po chwili auto nadaje się do kasacji, a bohater wychodzi cało z opresji, jaką był wypadek jego punto o pień drzewa. Eliza gdzieś się zawieruszyła, toteż bohater zaczyna ją szukać w głuszy. Z czasem sprawa się komplikuje bo okazuje się, że nie jest w rzeczywistości (myśli, że śni), przez co dane mu będzie przemierzać jakieś jaskinie, pomieszczenia, labirynty, czyli wszystko, co ma związki z psychologią.
No pomysł i jego przedstawienie niezłe, ale nie bardzo wiadomo, do czego to zmierza. Autor robił to podobno pod wpływem dramatu ,,Między ziemią, a niebem’’, ale nie wyjaśnia za bardzo, co to za gra miała być: czy może dramat fabułalny (pod koniec gry wątek komediowy z Bogiem i diabłem niszczy konsekwentnie całość, więc chyba nie to), zręcznościówka dla zabicia czasu (też chyba nie, bo w grze głównie chodzimy od mapy do mapy, elementów na zręcznościówkę jest zbyt mało), przez co wychodzi taki jakiś dziwny wyrób gro-podobny, na góra półgodziny zmarnowania nam czasu.

Mechanika:

Nie ma walk, w czasie gry pozbieramy sobie jakieś złote garczki (talerze, dzbany itp.(?)), kilka razy zdarzy nam omijać jakieś potwory z piekła rodem. Głównie jednak chodzimy zwiedzając lokacje, w sumie nic wartego więcej do napisania.

Oprawa audiowizualna:

Zestaw RTP Premium (coś jak w McDonaldzie), czyli RTP polane niestandardowymi grafikami sosem, z przystawką recolorów oryginału. Wszystko jest ładne, smakuje pysznie (aż czuć, że jesteśmy w jakichś zaświatach), nie mam za bardzo nic do zarzucenia, wszak stały zestaw jaki w grach twórcy używają smakuje najlepiej.
Muzyka jest raz spokojna, raz wesoła, raz mocna - pasuje do całości, ale brakuje jej esencji, przez co uchodzi w tłumie i zapomnimy o niej raz, dwa.

Zakończenie:

Jeśli w malarstwie obraz abstrakcyjny czy dadaistyczny uznamy za sztukę - to ,,coś’’ w RM również nazwiemy CHYBA grą. Co prawda, nie śmierdzi to jak Baddass, ale zapach i tak do zabawy w Oddech nie zachęci wielu.


PLUSY:
-pomysł
-grafika jeszcze ujdzie

- MINUSY:
-kwestia sporna, jeśli kicz i abstrakcje uznamy za sztukę, to każda wada (że jest nudna, pomylona i w ogóle) przy ocenie nie wchodzi w rachubę. Mnie jednak troszkę rozczarowała (nie poraziła mnie aż tak swą dziwnością), więc dlatego w minusach piszę to zdanie.

FABUŁA: 4/6
GRAFIKA: 2/6
KLIMAT: 2/6
MUZYKA: 3/6
MECHANIKA: 2/6

ŁĄCZNA OCENA: 3+