Recenzja gry

 
 
 
The Drop - Deltree
(ravenone)

data wydania: sierpień 2013
maker: VX Ace
gatunek: roguelike
język: angielski



DOWNLOAD


Po zawierającym mnóstwo detali tutorialu ruszyłem na podbój lochów. Z mieczem w ręku i pieśnią na ustach zszedłem do podziemi i ... zginąłem w przeciągu minuty. Pomyślałem - co za głupia gra. Całe szczęście, że znalazłem w sobie chęci i spróbowałem raz jeszcze... i jeszcze.

Lubię gry, które w niczym nie przypominają projektów wychodzących z rpg makera. Tutaj jedynym wspólnym mianownikiem jest niska rozdzielczość. Unikalna grafika i ścieżka dźwiękowa plus mocno rozbudowana mechanika składa się na The Drop, czyli "rogalik" w czystej postaci. Ale jak taki rogalik się je? Zacznijmy od początku.
W klasycznym trybie wybieramy jedną z czterech postaci, każda oczywiście ma inny wygląd, cechy oraz zaklęcia. Następnie ruszamy wgłąb lochów. A co nas tam czeka? Mnóstwo przedmiotów do zebrania i potworów do ubicia. Walka jest niesamowicie rozbudowana i daje naprawdę wiele możliwości. Pod klawiszami 1-4 mamy umiejętności, które możemy dowolnie zmieniać z innymi posiadanymi lub dokupywać kolejne za gromadzone złoto. Oprócz standardowego paska zdrowia i many, mamy również punkty duszy. Każdy ze skilli korzysta albo z czerpania many albo duszy. Ale żeby było jeszcze ciekawiej - nie giniemy tylko wtedy, gdy wróg zmniejszy nam zdrowie do zera, ale również gdy pozostałe paski zmaleją do minimum. Tak więc używanie skilli na potęgę nie zawsze jest opłacalne, bo może się okazać, że nasz przeciwnik akurat zada nam magiczne obrażenia, gdy nie mamy many i skończy się to naszą śmiercią.
A śmierć boli. Zwłaszcza, gdy jesteśmy na niższych poziomach lochów i mamy zebraną ładną sumkę złota. Zostajemy wtedy przeniesieni do bazy na samej górze i tracimy połowę z uzbieranej sumy. A będziemy ginąć często. The Drop to gra, która nie wybacza błędów.Wiedza o przeciwniku odgrywa tutaj kluczową rolę. Z początku rzucałem się z szablą na czołgi i źle to się kończyło. Na szczęście z każdym zetknięciem z kolejnym przeciwnikiem nauczymy się jego słabych stron, pojawia się informacja o tym co lubi, po jakim ataku będzie panikować itp. I gdy już wydaje nam się, że wszystkich znamy i każdego mamy na jednego hita, schodzimy niżej i niżej. Poziom 5, 6, 7... i okazuje się, że znowu jesteśmy bezbronnym podróżnikiem w środku ciemnych i zabójczo niebezpiecznych lochów.

Wspomniałem na początku o ogromie możliwości walki. Mnogość i wymienność skilli sprawi, że będziemy je testować godzinami. Jedne zadają obrażenia od ognia, inne są toksyczne, a zasięg każdego skilla jest różny. Do tego możemy nie tylko atakować wrogów bezpośrednio, ale np. zamrażać pod nimi wodę czy spalić trawy. Co jeszcze? Są np. stworki, które lubią rośliny. Gdy mamy jakąś w ekwipunku, możemy rzucić ją w kierunku przeciwnika, a ten się nią ochoczo zaopiekuje, a my w tym czasie odejdziemy unikając walki. Są również bestie, które nas polubią (w tej roli pso-podobne coś) i będą za nami chodzić i wspomagać nas w walce. W zakładce stwora mają wpisane 'likes human', a to oznacza, że gdy owa bestia będzie nam towarzyszyła, a my zdecydujemy się zaatakować innego poszukiwacza gatunku ludzkiego, nasz towarzysz zrewanżuje nam się atakiem za zdradę rasy!
Na liczniku mam dobrych kilka godzin grania, a wciąż sprawdzam nowe kombinacje ataków i działania skilli. Chyba żadna inna gra w rpg makerze nie daje tyle możliwości walki. Czapki z głów dla autora!

Zbieranie rozmaitych płynów w fiolkach, roślin czy magicznych kamieni nie oznacza tu zwiększenia dobrobytu. Zebrałem miksturę, to się uleczę. Nic bardziej mylnego. Tutaj każdy nowy przedmiot ma nieznane działanie. Czasem może się okazać, że zjemy coś toksycznego, stracimy połowę życia czy oślepniemy na kilka sekund. Ale tak jak w przypadku przeciwników, tak również i tutaj raz poznane itemy dają nam wiedzę na temat swojego działania na przyszłość. Tak więc jadłem najgorsze ścierwo i popijałem jadem, żeby tylko dowiedzieć się, że mi to szkodzi. Ale później poza spożywaniem tych specyfików, możemy je również zamienić na złoto. I ostatnia, równie ciekawa kwestia w sprawie złożoności itemów - zebrałem raz po zabiciu jakiejś bestii stalowy ogon. Mogłem go spożyć, sprzedać lub... wyposażyć jako broń. Oczywiście efekt był nieznany, ale wybrałem to ostatnie i okazało się, że taki "artefakt" potrafi siekać lepiej niż mój stary miecz!

Rozgrywka wciąga jak diabli i za szybko się nie znudzi, bo każde lochy są generowane losowo, co sprawia, że zawsze odkryjemy coś nowego. Podziemia mają różną stylistykę - w jednych pojawia się nieco zieleni, inne są szare i ponure, a kolejne wypełnione lawą. Do każdego z nich jest inny podkład muzyczny, a każdego słucha się świetnie! W projektach spod RM da się odczuć, gdy melodia jest robiona specjalnie pod grę. Za to duży plus. Jedyna rzecz, do której się przyczepię to czasami średnio czytelne grafiki. Mogłyby być nieco większe i wyraźniejsze.

Na koniec wspomnę jeszcze o trybach rozgrywki. Poza standardowym story mode i 4 postaciami do wyboru mamy również możliwość randomowej gry, a także stworzenia swojego herosa od podstaw. A dla prawdziwych wyjadaczy jest opcja ograniczonego zapisu i powrotu na powierzchnię. Tak... nawet ja w niej próbowałem swoich sił:)

Jak widzicie, The Drop daje mnóstwo możliwości walk, a każde zejście do lochu jest nową przygodą. Oskryptowanie gry jest po prostu fantastyczne, a autorskie grafiki i ścieżka dźwiękowa dopełniają całość tego nieziemskiego projektu. Nie wiem czy was zachęciłem tą recenzją do grania, ale jedno wiem na pewno - nie raz jeszcze zejdę do lochów ubić jakiegoś potwora!


PLUSY:
- losowe podziemia
- świetnie rozbudowana walka
- autorska oprawa audio-wideo
- nie wybacza błędów


MINUSY:
- grafika mogłaby być nieco lepsza



GRAFIKA: 4/6
KLIMAT: 5/6
MUZYKA: 5/6
MECHANIKA: 5/6

ŁĄCZNA OCENA: 5