Recenzja gry

 
 
 
Last Scenario - SCF
(ravenone)

data wydania: 2007
maker: XP
gatunek: jrpg



DOWNLOAD

Przy braku nowości na naszej rodzimej scenie w ostatnich miesiącach, zaczęliśmy przeglądać dokonania twórców zagranicznych. Ostatnio Noruj zrecenzował Sweet Lily Dreams, a dziś pod analizę zostaje oddany kolejny anglojęzyczny tytuł - Last Scenario.

Fabuła:

Gra zaczyna się niewinnie - od misji ratowania kota małej dziewczynki, a rozwija do zamachów, wojen i obudzenia demonów. A wszystkie te wydarzenia łączy Hilbert, główna postać Last Scenario. Pewna tajemnicza kobieta powiedziała mu, że jest potomkiem "wielkiego" Aleksandra (nie mylić z postacią historyczną) i jego przeznaczeniem jest uratować świat. Hilbert, rzecz jasna, uwierzył jej i od tej pory ma duże parcie na szkło. Musi zostać bohaterem i już!
W swojej zawziętości bywa zabawny i naiwny. Na szczęście niezbyt ogarniętego bohatera wspiera całkiem rozsądna drużyna, m.in.: wydająca rozkazy i świetnie władająca bronią białą kapitan straży - Matilda, Thorve - żołnierz/mag z dużym bagażem doświadczeń, Ethan - więziony przez lata w Królestwie tajemniczy wojownik i Lorenza, magiczka posiadająca niezwykle cenny dar... Postacie w grze są wyraziste, każda z nich ma swoją zawiłą przeszłość i cele, które w wyniku splotu wydarzeń łączą się z działaniami Hilberta.
Historia w grze jest złożona i pełna zwrotów akcji. Dość szybko zostaniemy wplątani w wir wydarzeń, który będziemy śledzić do samego końca z wypiekami na twarzy. A koniec tak szybko nie nastąpi, bo gra jest naprawdę długa. Czas gry to minimum 25-30 godzin. Ale dzięki ciekawej i dobrze opowiedzianej historii nie będziemy się nudzić.

Mechanika:

W Last Scenario użyto losowych walk na mapie. To chyba pierwsza gra, w której ten układ naprawdę mi się spodobał. Częstotliwość występowania potworów nie jest nachalna, ale wraz z brakiem możliwości zapisu sprawia, że podnosi się nam adrenalina. Musimy kalkulować nasze siły, ilość ziół leczących i miejsce najbliższego save pointa.
A jak wygląda sama walka? Pierwsza miła niespodzianka to układ graficzny. Statystyki postaci mamy na dole, a bohaterów widzimy od tyłu, pod lekkim kątem. Gdy nasza postać wyzionie ducha, nie znika jak w standardowym BS-ie tylko pada na ziemię. Wygląda to efektownie, zwłaszcza że każda z grywalnych postaci jest ręcznie rysowana.
Druga zmiana to umiejętności bojowe naszej drużyny. Poza standardowymi uderzeniami na enter oraz skillami mamy pasek Crisis, który napełnia się wraz z przyjmowanymi i zadawanymi obrażeniami. Każda postać ma 4 sloty na skille (odblokowujemy je za pomocą specjalnych przedmiotów i sami wybieramy, która postać jaką mocą będzie dysponować). Poza podstawowymi atakami z umiejętności, pojawiają się boostery ładowane wspomnianym Crisisem. Wtedy np. obrażenia od pioruna wzrosną dwukrotnie, kula ognia będzie raniła cały oddział a nie jedną jednostkę, a leczenie na siebie zmieni się w drużynowe. Ładowanie paska mocy daje sporo satysfakcji, a w niektórych potyczkach ratuje nam skórę. Skalę trudności naszych zmagań potęguje fakt, że nigdzie nie możemy kupić mikstur odnawiających manę. Tak więc umiejętności specjalnych musimy używać z rozwagą. Kwintesencją walk są potyczki z bossami, którzy potrafią być naprawdę wymagający i nie raz będziemy musieli wczytać grę i spróbować innej strategii.
Gdy znudzi nam się naparzanie potworów, zawsze możemy pozwiedzać wioski czy miasta i skusić się na partyjkę Hexa. A co to takiego? To jedna z najbardziej rozbudowanych mini-gier w grach RM. Każdy z graczy wybiera 8 jednostek i wrzuca je na przemian na polę walki, które jest zbudowane z hexów. Jednostki mają określone parametry ataku, obrony oraz kierunku ataku. Wygrany jako nagrodę zabiera pokonanemu jedną jednostkę. Ilość jednostek i kombinacji rozgrywania potyczki powala. To naprawdę świetny dodatek do gry, przy którym spędziłem sporo czasu. Mało tego - zdobyte jednostki możecie nie tylko używać w przyszłych potyczkach, ale także wymieniać na wartościowe przedmioty i unikalne bronie.

Oprawa audiowizualna:

I wszystko do tego momentu było piękne. Teraz jednak musimy zająć się oprawą. Lokacje w grze wyglądają jak typowy pierwszy projekt. Puste, duże przestrzenie, sporo obiektów z niezaimportowaną przezroczystością, błędy w poziomowaniu gór itp. Autor nawet nie pokusił się o użycie foga czy klimatycznego odcienia ekranu. Całość wygląda sucho i brzydko.
Dźwięki i melodie to głównie radosne hity z RTP. Jeden czy dwa może i w padną w ucho, ale przy większości po prostu ściszałem głośniki.
Jedyna rzecz, która wyróżnia się przy fatalnej oprawie są ręcznie malowane postacie. Zarówno zmieniające się twarze podczas dialogów, jak i walczący bohaterowie wyglądają przyzwoicie i co bardzo spójnie. Dlaczego nie dało się zadbać równie dobrze o resztę oprawy audiowizualnej?

Zakończenie:

Last Scenario to kawał porządnego jrpga, gdzie główny nacisk kładzie się na opowiadaną historię. Gra potrafi wciągnąć fabułą, walkami i błyskotliwym Hexem. Do pełni szczęścia brakuje jej tylko dobrej oprawy.


PLUSY:
- złożona, dobrze poprowadzona fabuła
- zwroty akcji
- modyfikacje walki
- hex


MINUSY:
- brzydkie i bardzo brzydkie mapy
- większość melodii
- momentami się dłuży


FABUŁA: 5/6
GRAFIKA: 3/6
KLIMAT: 4/6
MUZYKA: 3/6
MECHANIKA: 4/6

ŁĄCZNA OCENA: 4+