Recenzja gry
Wrota Arkana: Geneza
- ravenone
(Noruj)
data wydania: grudzień 2015
maker: XP
gatunek: RPG
DOWNLOAD
Sentymentalny powrót do Akmaronu okazał się więcej niż udany. Nowa gra Ravenone’a to prawdopodobnie najlepsze dzieło, jakie kiedykolwiek zrobił – i cieszę się, że tak samo jak wiele lat temu przy okazji Wrót Arkany 1 i tym razem, mogę podzielić się z wami wrażeniami.
Standardowo gra podzielona jest na rozdziały – za to po raz pierwszy we WA, historia opowiadana jest z różnych perspektyw i będziemy mogli nawet sterować innymi bohaterami niż Cahil. Szczególnie fajne, chociaż krótkie, były odwiedziny Zorga w orkowej wiosce. Cała fabuła opiera się na wydarzeniach, które doprowadziły do wielkiego konfliktu rasowego w Akmaronie, ze złym demonem Ivarazem w środku. Nasza drużyna nie będzie jednak brała w tym dużego udziału, a jedynie walczyła o swoje przetrwanie. To ciekawe podejście, chociaż paradoksalnie to akcje naszego bohatera, były punktem zapalanym konfliktu.
Historia jest ciekawa, przyczepić można się tylko do średnich postaci pobocznych, ich charaktery często są płytkie, pozbawione jakiś wyraźnych cech. Całość jednak, wraz z satysfakcjonującym zakończeniem, jest naprawdę w porządku.
Jedyny zgrzyt miałem z cameo Elroara – zostało to zrealizowane w zupełnie niepotrzebny i głupi sposób…
Graficznie jest bardzo podobnie jak w poprzednich częściach – po Wrota Arkany 1, poziom wzrósł do naprawdę zadowalającego i właściwie utrzymuje się na takim poziomie cały czas. Bardzo przyjemnie było zobaczyć stare lokacje, wykonane w nowy sposób i właściwie to tyle. Jest po prostu bardzo ładnie – coś więcej trudno byłoby uzyskać. Najlepsze są grafiki postaci, czyli tak zwane „facesety”, z tą różnicą, że widzimy niemal całe sylwetki. Niezła zmiana i z pewnością na lepsze.
Tradycyjnie mamy do czynienia ze standardowym systemem walki z Wrót Arkany, chociaż pewne zmiany są widoczne, między innymi w liczniku obrażeń. Znowu jest trochę do kupowania, trochę do ulepszania. Możemy rozwijać się w różnych kategoriach. Ja poszedłem głównie w alchemie i zielarstwo, dzięki czemu tworzyłem eliksiry, który zwiększały moje statystyki. Jest zdecydowanie łatwiej, ostatni boss nie był żadnym problemem, właściwie to jedynie Bestia – była jakimś wyzwaniem w całej grze. Podobnie jak w poprzednich częściach, mamy różne frakcje i klasy postaci. Zabrakło mi tu jednak jakiegoś odczucia przynależności. W pewnym momencie, po prostu wybieramy kim chcemy być i na tym się kończy. Z jednej strony, nudne zbieranie % zadowolenia danej frakcji, było średnim rozwiązaniem w poprzednich odsłonach, ale tutaj to skrajność w drugą stronę. Zwłaszcza jak jedna z postaci w elfim obozie, na wczesnym etapie gry mówi do mnie „Ciągle tu jesteś?”(chce, żebym opuścił obóz) i słyszę to samo jako członek społeczeństwa tegoż obozu. Niby pierdoła, ale jak na tak dobrą grę, widziałbym tu kilka zmienionych dialogów.
Bardzo podoba mi się to, że WA w końcu oferuje coś więcej niż same walki. Są etapy z łapaniem duchów, są etapy z pułapkami na niedźwiedzie, są skradanki (które są zrealizowane tak sobie, ale są!), są walki na pięści – tego oczekuję od dobrego rpga w takim stylu.
Muzyka daje radę. Znowu trochę utworów z różnych gier, świetnie dobranych zresztą. Bardzo spodobało mi się to, że w kluczowych lokacjach, zostały zachowane oryginalne utwory z WA1. Dało to trochę do sentymentu i klimatu.
W końcu system ucieczki działa i nawet z niego korzystałem, jak mnie dopadły Wygnice. Było trochę błędów w blokowaniu, czy też w mappingu, oraz zdarzało się, że scenki się psuły, od naciśnięcia strzałek ruchu. Mimo wszystko, jak na taką długą grę (~11h), to ich ilość jest naprawdę mała.
PLUSY:
- historia opowiadana z różnych perspektyw
- różnorodność rozgrywki
MINUSY:
- ELROAR!
- drobne błędy
Oprawa audiowizualna - 5/6
Scenariusz – 5/6
Rozgrywka - 5/6
Klimat – 5/6
MECHANIKA: 4/6