Recenzja gry

 
 
 
SAP: Samehada - Yoroiookami
(Snickers)

data wydania: 2010
maker: XP
gatunek: przygodówka/rpg



Na grę natrafiłem przypadkiem, podczas przeglądania tematów konkursowych na Ultimie Forum. Do jej zrecenzowania zachęcił mnie ravenone i muszę od razu powiedzieć że produkcja Yoroiookami'iego była dla mnie orzechem ciężkim do zgryzienia (nie tylko w kwestii ostatecznej oceny, o czym się zaraz przekonacie).

Fabuła:

Historię oparto na podstawie jednego z odcinków znanego anime pt.: Naruto. Naszym głównym zadaniem jest odnaleźć miecz Samehadę, zgubiony uprzednio przez Itachiego gdzieś w lesie. Bohater, by zażegnać gniew swojego pana Kisame, idzie go odnaleźć. Jednak na miejscu odnajduję figę z makiem (i wiadomość od nowego właściciela broni), po czym rusza na poszukiwania tejże osoby (i miecza). Nasza wędrówka wiedzie głównie przez góry i lasy, aż do miasta KumoGakure. Droga jest urozmaicona różnorakimi przygodami (zarówno tymi beznadziejnie głupimi -chodzenie po lesie (1 obszar w grze), zgadywanka, czy liczba wylosowana jest większa lub mniejsza od 10; jak i można rzec ,,przebłyskami geniuszu" - zabawa z Misą w ganianego, labirynt, przez co gra wywołała u mnie uczucia dość ambiwalentne. Bo przywołując w pamięci właśnie te irytujące przygody + denerwujące postacie (np.:Sashi) + powolny chód bohatera, nie mogłem jakoś od tak rzucić grania; a wszystko głównie przez urozmaicenie tejże wędrówki różnymi zdarzeniami, zwrotami akcji, ,,nietuzinkowymi" potworami a także przez zakończenie, którego byłem bardzo ciekaw.

Mechanika:

W grze (co jest wręcz skandalem!) bohater rusza się jak mucha w smole, przez co dojście gdziekolwiek się niemiłosiernie ciągnie. Itachi może zbierać przedmioty i używać ich w konkretnych miejscach, a także walczyć z wrogami (walki są na szczęście jako tako wyważone); w trakcie rozrywki często trzeba mieć odpowiedni poziom doświadczenia by wykonać pewną czynność/przejść do pomieszczenia. Gwoździem do trumny dla gry są też często wyskakujące błędy jakiegoś skryptu, przy wykonywaniu jakichś czynności - co bezdyskusyjnie chyba każdego wkurzy, gdy np.: prowadzimy jakąś najnormalniejszą w świecie rozmowę z NPC-em.

Oprawa audiowizualna:

Niestety, ale jest to jedna wielka porażka, gdyż: RTP + zasoby z neta + słaby mapping + beznadziejne cienie obiektów = obraz ruin i rozpaczy (jedyne co tą grę ratuję przed 1 to tylko i wyłącznie title:D).
Autor wykorzystał  kilkadziesiąt przeróżnych muzyk (w tym słynna wejściówka z serialu Pokemon), jedne są lepsze, drugie gorsze, ale wszystkie razem pasują do klimatu i z czasem żadne już nie przeszkadza w ,,ciupaniu".

Zakończenie:

Tytułu tego nie można ocenić jednoznacznie - jednym się okrutnie spodoba, drugich zostawi na neutralnym polu, a trzecia grupa będzie wieszać na nią psy za grafikę, oraz żmudny początek ,,w lesie". Fanów nie będę chyba specjalnie zachęcał (wszak łykną wszystko co Narutem zalatuje...), a pozostałym graczom polecam chociażby zobaczyć.


PLUSY:
-urozmaicona rozgrywka
-potwory
-zakończenie

- MINUSY:
-GRAFIKA!
-żmudny początek w lesie
-błędy
-krótka

FABUŁA: 3/6
GRAFIKA: 2/6
KLIMAT: 3/6
MUZYKA: 4/6
MECHANIKA: 3/6

ŁĄCZNA OCENA: 3