Recenzja gry

 
 
 
A Bird Story - Kan Gao
(ravenone)

data wydania: listopad 2014
maker: XP
gatunek: visual novel



Jaki jest problem z ludźmi, którzy już coś osiągnęli w danej dziedzinie? Oczekuje się od nich więcej niż od innych. Nie inaczej jest z Kanem Gao. Zaczynał od prostych produkcji, ale tworząc Quintessence i To The Moon wybił się ponad przeciętność. A Bird Story miało być przerywnikiem od kolejnych wyniosłych produkcji. Jednak po FreeBirdGames spodziewaliśmy się więcej.

Historia z założenia miała być wzruszającą opowieścią o przyjaźni chłopca i ptaka (bez skojarzeń). Chłopiec opiekuje się zwierzęciem, który nie może latać, karmi go, bawi się z nim, zabiera do weterynarza. Gra próbuje być podniosła i wzruszająca, ale kompletnie jej się to nie udaje. Niby są tu zwroty akcji, momenty humorystyczne czy surrealistyczne, niby jest jakaś dramaturgia, ale... całość jest po prostu nudna. Myślę, że to kwestia wyboru tematu. Równie dobrze autor mógłby opisywać picie piwa i było by to tak samo zajmujące.

A Bird Story gatunkowo najbliżej do visual novel, nasza ingerencja to jakaś jedna-dziesiąta gry. Co chwila będziemy oglądać długie i szczegółowe cutscenki czasem przerywane naszym półminutowym spacerem. Jedyna grywalna część, która zajmie nam chwilę to latanie w poszukiwaniu gniazd.
Co mi się podoba od strony technicznej, to przechodzenie pomiędzy lokacjami. Raz wracamy długą drogą ze szkoły. Innym razem odsłania nam się tylko fragment ścieżki, którym momentalnie przejdziemy do następnego miejsca. A jeszcze lepiej to wygląda, gdy rozstępują się przed nami drzewa wskazując, tym samym, cel dalszej wędrówki. Innym razem meble z naszego pokoju ułożone są w środku polany, by po chwili płynnie zmienić się w zamknięte ścianamy mieszkanie.

A Bird Story to gra pozbawiona słów. Co za tym idzie - cała historia musi być dobitnie przekazana za pomocą obrazu i dźwięku. Graficznie projekt jest dopieszczony do granic możliwości. Postać chłopca zawiera mnóstwo animacji: skacze, czyta książkę, macha rękami, myje zęby, zakłada plecak itd. Drugi z duetu bohaterów, mimo mniejszej zawartości pikseli, również robi spore wrażenie. Chowa się do plecaka, macha zdrowym skrzydłem, ćwierka.
Lokacje są staranne i klimatyczne, a najlepiej prezentują się rozległe panoramy i zawieszone wysoko wyspy. Kolejny udany zabieg to przedstawienie nieistotnych postaci i zwierząt jako cieni. Wtedy można rzeczywiście skupić się tylko na głównych bohaterach opowieści.
Muzyka to wciąż autorskie kompozycje zbliżone klimatem do tych znanych z poprzednich gier FBG. Jednak tym razem wydają się być mniej wyraziste. Po graniu w To The Moon i Quintessence przez kilka dni miałem w głowie melodie z tych gier. Tym razem nic nie wpadło mi w ucho na dłużej.

Prawdę mówiąc - spodziewałem się czegoś lepszego. Historia o przyjaźni chłopca z ptakiem zwyczajnie mnie znudziła. A przyzwoita ocena to zasługa ciekawych rozwiązań technicznych (cutscenki to wciąż najwyższy poziom) i bogatej grafiki. Zamiast płacić kilkanaście złoty za godzinę gry, poszukajcie lepiej darmowych, ciekawszych produkcji.


PLUSY:
- przejścia między lokacjami
- szczegółowe cutscenki
- mnóstwo animacji


MINUSY:
- nudna i mało poruszająca opowieść
- i trzeba jeszcze za to płacić



FABUŁA: 3/6
GRAFIKA: 6/6
KLIMAT: 4/6
MUZYKA: 4/6
MECHANIKA: 4/6

ŁĄCZNA OCENA: 4-